Bądź na bieżąco ze zmianami w prawie
Dziękujemy!
Rejestracja przebiegła pomyślnie.
Ups...twój mail nie może być wysłany!

Blog

Wybierz kategorię
Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.
zrównoważony rozwój
News

Debata akademicka: Zrównoważony czy dynamiczny rozwój – Agenda 2030 ONZ

Miło nam poinformować, że nasza kancelaria objęła patronat nad debatą akademicką "Zrównoważony czy dynamiczny rozwój – Agenda 2030 ONZ", organizowaną przez Akademię Leona Koźmińskiego.Teza spotkania „zrównoważony to dynamiczny rozwój” zostanie poddana dyskusji, prowadzonej przez dwie czteroosobowe drużyny.Na debatę zapraszają Kolegium Prawa, Green Kozminski, Prawniczego Koło Naukowe Lege Artis i Studencka Poradnia Prawna (Akademia Leona Koźmińskiego) wraz z Forum Młodych Dyplomatów, Centrum Praskim Koneser i inicjatywą Przerób-my.Zachęcamy do udziału w charakterze publiczności!

influencify
News
Startupy

LAWMORE DORADCĄ PRZY TRANSAKCJI LT CAPITAL W STARTUP INFLUENCIFY

Jest nam miło poinformować, że odpowiadaliśmy za kompleksową obsługę procesu inwestycyjnego, w ramach którego fundusz LT Capital zainwestował w spółkę Influencify. W tym procesie byliśmy odpowiedzialni za przygotowanie pełnej dokumentacji inwestycyjnej.Influencify to firma programistyczna specjalizująca się w technologiach marketingowych skierowanych bezpośrednio do konsumentów. Korzystając z najnowszych technologii wizji komputerowej i AI – platforma ułatwia znalezienie dopasowanych do marki, autentycznych influencerów, a następnie łączy ich z odbiorcami pasującymi do celów danej kampanii.Influencify jest europejską firmą o globalnych ambicjach. Spółka powstała w 2019 roku i w najbliższym czasie może stać się największym rynkiem influencer marketingu. Założycielami platformy są Hazem Klafla i Natalia Gujska (CEO spółki).

umowa
Nowe Technologie i Branża IT

Wysokość kary umownej w umowie o zachowaniu poufności

Niewątpliwie doświadczamy obecnie czwartej rewolucji przemysłowej. Sztuczna inteligencja, Internet rzeczy, cyfryzacja, automatyzacja, analityka danych, zaawansowane systemy IT, komputery kwantowe, pojazdy autonomiczne czy nanotechnologia, to już nie jest science – fiction, a przemysł 4.0, tak daleki od przemysłu z „Ziemi obiecanej” Władysława Reymonta. Daje to nam nowe szanse, ale stawia też wyzwania związane chociażby z cyberbezpieczeństwem i ochroną danych, w tym informacji, na których coraz bardziej innowacyjni przedsiębiorcy budują swój kapitał, a my – prawnicy, im w tym towarzyszymy i wspieramy.

Dwa ważne przepisy

Jednym z prawnych narzędzi szeroko rozumianej ochrony tego, co innowacyjne, jest praktyka podpisywania tzw. umów NDA, czyli umów o zachowaniu poufności (non – disclosure agreements). Jest to praktyka dobra, ponieważ wzmacnia ochronę zapewnianą przez przepisy. Mam tu na myśli przede wszystkim art. 11 ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji, który definiuje tajemnicę przedsiębiorstwa („Przez tajemnicę przedsiębiorstwa rozumie się informacje techniczne, technologiczne, organizacyjne przedsiębiorstwa lub inne informacje posiadające wartość gospodarczą, które jako całość lub w szczególnym zestawieniu i zbiorze ich elementów nie są powszechnie znane osobom zwykle zajmującym się tym rodzajem informacji albo nie są łatwo dostępne dla takich osób, o ile uprawniony do korzystania z informacji lub rozporządzania nimi podjął, przy zachowaniu należytej staranności, działania w celu utrzymania ich w poufności”), a działania związane z ujawnieniem, wykorzystaniem lub pozyskaniem informacji stanowiących taką tajemnicę uznaje za czyn nieuczciwej konkurencji. Ważny jest tutaj też art. 72¹kodeksu cywilnego, który zacytuję poniżej, ponieważ jego znajomość jest dla przedsiębiorcy równie istotna:„§1. Jeżeli w toku negocjacji strona udostępniła informacje z zastrzeżeniem poufności, druga strona jest obowiązana do nieujawniania i nieprzekazywania ich innym osobom oraz do niewykorzystywania tych informacji dla własnych celów, chyba że strony uzgodniły inaczej.§2. W razie niewykonania lub nienależytego wykonania obowiązków, o których mowa w § 1, uprawniony może żądać od drugiej strony naprawienia szkody albo wydania uzyskanych przez nią korzyści. ”Przy czym ten ostatni przepis dotyczy także negocjacji pomiędzy nieprofesjonalistami. Podkreślić też należy, że dotyczy informacji, które zostały przekazane konkretnemu kontrahentowi z zastrzeżeniem poufności i nie zostały upublicznione. Także przedsiębiorca, który nie zawarł NDA, nie jest na straconej pozycji. Natomiast może sobie zapewnić lepszą ochronę, podpisując właśnie NDA.

Umowa o poufności

NDA jest umową nienazwaną, co oznacza, że nie znajdziemy w aktach prawnych konkretnych przepisów wskazujących na jej konieczne elementy. Natomiast umowa taka powinna przede wszystkim zawierać wskazanie stron objętych zobowiązaniem do zachowania poufności (i czy np. informacje poufne mogą też trafiać do spółek powiązanych), definicję informacji poufnych (tutaj można podkreślić, jakie szczególne informacje powinny być chronione, aby nie było co do nich wątpliwości, że są objęte taką ochroną), wskazanie sposobów, w jaki przekazane informacje poufne mogą być wykorzystane (wyłącznie w celu wykonania umowy lub w interesie strony ujawniającej!), wskazanie na wymagane standardy ochrony przekazanych informacji poufnych, czas trwania umowy, zasady zwrotu informacji poufnych oraz konsekwencje dokonania naruszeń umowy, czyli – co do zasady – karę umowną za naruszenie zobowiązania do zachowania poufności. Przy czym w skrócie tylko w tym miejscu podkreślam, że zastrzeżenie kary umownej jest praktycznym rozwiązaniem, ponieważ nie wymaga udowadniania zaistnienia i wysokości poniesionej szkody, ułatwia więc znacząco uzyskanie swego rodzaju kompensaty, gdy informacja została ujawniona i powstała szkoda (lub nawet gdy ta szkoda nie wystąpiła). Przy czym zazwyczaj do umowy dodaje się postanowienie wskazujące, że zastrzeżenie kary umownej nie wyłącza możliwości dochodzenia odszkodowania na zasadach ogólnych, gdyby szkoda przewyższała wysokość zastrzeżonej kary umownej (choć wówczas wysokość szkody należy już udowodnić, co szczególnie przy młodych spółkach jest trudne). Tutaj trzeba też pamiętać, żeby zastrzec karę umowną za każdy przypadek naruszenia a także, gdy okoliczności tego wymagają, za naruszenia dokonane przez podmioty trzecie, którym kontrahent przekazał takie informacje poufne.

Wysokość kary umownej

W jednym ze swoich wyroków, Sąd Najwyższy pochylił się nad sprawą zobowiązania do zachowania poufności w umowie przedwstępnej sprzedaży nieruchomości w związku z planowaną budową elektrowni węglowej. Sąd ten, rozstrzygając skądinąd na niekorzyść zobowiązanej do zapłaty kary umownej w wysokości 100.000 zł, podkreślił, iż „kara umowna pełni nie tylko funkcję kompensacyjną, lecz także stymulacyjną i represyjną. Realizacja powyższych celów w przypadku zobowiązania do zachowania poufności jest szczególnie istotna, gdyż w tych sytuacjach poniesiona szkoda majątkowa może okazać się szczególnie trudna do udowodnienia zgodnie z tradycyjnymi zasadami, a mimo to ryzyko dla wierzyciela w ujawnieniu określonych informacji jest poważne i oczywiste”. Potraktuję więc ten fragment orzeczenia jako punkt wyjścia do odpowiedzi na pytanie, w jakiej w takim razie wysokości karę umowną zastrzegać w umowie o zachowaniu poufności? Odpowiedź wynika wprost z cytatu – w takiej, aby jednocześnie kompensowała ewentualną szkodę, stymulowała do zapewnienia odpowiedniej ochrony powierzonych informacji poufnych i aby była represją dla tego, kto dokona naruszenia, czyli aby była dla niego odczuwalna i dotkliwa. Należy więc dokonać rachunku polegającego na ocenie:

  • na jaką szkodę naraża mnie, przedsiębiorcę, ujawnienie informacji, które przekazuję kontrahentowi (może nie będę mógł w ogóle rozwijać biznesu w oparciu o te informacje, może wycofają się inwestorzy albo mój wizerunek na tym ucierpi i będę musiał zaangażować duże środki, aby go odbudować?),
  • jaka kara spowoduje, że mój kontrahent podejmie działania zmierzające do ochrony informacji poufnych (kiedy ujawnienie takich informacji, w kontekście wysokości zastrzeżonej kary, nie będzie mu się opłacać?),
  • karę w jakiej wysokości mój kontrahent rzeczywiście odczuje (tutaj można spojrzeć na wielkość jego biznesu i jego możliwe zyski, a także wartość kontaktu, który jest lub ma być z tym kontrahentem zawarty, choć czasem bywa oczywiście tak, że wartość konkretnego kontraktu jest niewielka, a zachowanie w poufności przekazywanych informacji stanowi o bycie konkretnego przedsiębiorcy – wówczas kluczowy będzie rachunek na podstawie pozostałych okoliczności).

Przy czym tak skalkulowana kara nie musi wcale odpowiadać wysokości prognozowanej szkody, ale powinna uwzględniać wszystkie wskazane kryteria jednocześnie (może być więc wyższa niż prawdopodobna szkoda).Przepisy nie wskazują na jednoznaczną górną granicę wysokości kary umownej. Natomiast w kodeksie cywilnym odnajdujemy wskazówkę w tym zakresie, a mianowicie można żądać zmniejszenia kary umownej, gdy jest ona rażąco wygórowana (co wynika bezpośrednio z art. 484 § 2 kodeksu cywilnego). Warto mieć to na względzie już przy ustalaniu wysokości kary w umowie. Kara umowna powinna być więc przy uwzględnieniu powyżej wskazanych okoliczności rozsądna, przy czym może być wygórowana, ale nie rażąco wygórowana. Co natomiast bierze pod uwagę sąd miarkując karę umowną (bo to sąd ma właśnie takie uprawnienie na żądanie zobowiązanego do zapłaty takiej kary)? Okoliczności konkretnej sprawy, których katalog jest otwarty i do którego zalicza się m. in. konkretny interes wierzyciela (czyli tego, czyje informacje zostały ujawnione) dotyczący różnych negatywnych konsekwencji, „których wymiar majątkowy niejednokrotnie jest trudny lub niemożliwy do ustalenia” (IV CSK 443/18). Czasem więc kara umowna za naruszenie zobowiązania do zachowania poufności w wysokości 100.000 zł (tak jak w sprawie przytoczonej powyżej), nie będzie uznana za rażąco wygórowaną, czasem może okazać się zbyć niska, a kompensacja szkody będzie musiała nastąpić na zasadach ogólnych (czyli z koniecznością udowodnienia jej wystąpienia i jej wysokości), a czasem kara ta będzie zbyt wysoka w kontekście konkretnych okoliczności. Jedno jest pewne, nie należy w tym zakresie postępować automatycznie i zawsze należy dopasować wysokość kary umownej do konkretnych okoliczności.

Praktyka

Na koniec pozwolę sobie jeszcze zwrócić uwagę na rzecz zasadniczą. Żadna, nawet bardzo wysoka kara umowna, nie ochroni informacji poufnych, które nie są chronione lub których nikt nie chce albo nie zamierza chronić. Niby rzecz oczywista, a jednak warto o niej sobie co jakiś czas przypominać. Wyjaśniam więc, co mam na myśli. Przedsiębiorco, starannie dobieraj sobie współpracowników i kontrahentów. Stawiaj na takich, których warto obdarzyć zaufaniem i co do których wiesz, że stosują procedury związane z bezpieczeństwem informacji. Dbaj o biznesowe relacje, które już wypracowałeś. Wtedy nie tylko kara umowna będzie strażnikiem Twojego know – how, ale też konkretni ludzie. Od otrzymania od kontrahenta konkretnej sumy na skutek naruszenia przez niego zobowiązania do zachowania poufności ważniejsze jest bowiem niedopuszczenie do sytuacji, w której Twoje cenne informacje zostaną w ogóle ujawnione.

znak towarowy
Startupy

Wybór nazwy – kilka rad

Wybór nazwy może być skomplikowanym lub prostym procesem, na to oczywiście nie ma reguły. Przede wszystkim wymyślanie nazwy wymaga kreatywności. Należy chociażby odzwierciedlić misję firmy oraz jej główne cechy, myśląc przy tym przyszłościowo. Przecież mała firma może rozwinąć się do takich rozmiarów, że po zrealizowaniu głównego celu, rozpocznie kolejną, inną działalność. Ciężko będzie wtedy zmienić nazwę, która odniosła sukces i stała się rozpoznawalna. Spójrzmy na Netflixa - zanim stał się wiodącą platformą streamingową, prosperował jako wypożyczalnia filmów. Na pewno miałby kilka problemów operacyjnych, gdyby jego nazwa pierwotnie brzmiała “Wypożyczalnia DVD”. Dlatego jako prawnicy zajmujący się przede wszystkim startupami, chcielibyśmy zwrócić Wam uwagę na parę istotnych kwestii związanych z wyborem nazwy.

CO NA TO KONKURENCJA?

Weryfikacja, czy ktoś wcześniej nie wpadł na identyczny pomysł dotyczący nazwy, to podstawa. Spójrzmy chociażby na sytuację z lipca 2021 roku, która zaistniała zaraz po nowelizacji Kodeksu Spółek Handlowych wprowadzającej nową formę spółki - prostą spółkę akcyjną. Okazało się wówczas, że bardzo dużo osób zapragnęło być właścicielem pierwszej w Polsce prostej spółki akcyjnej. Żeby to zrobić, należało złożyć wniosek o rejestrację już o północy w dniu wejścia nowych przepisów. W związku z tym, że sąd nie ma możliwości zarejestrowania tak wielkiej liczby spółek jednocześnie, do dziś w wyszukiwarce KRS możemy odnaleźć spółki o nazwach “Pierwsza Spółka Akcyjna” czy też “Pierwsza na świecie prosta spółka akcyjna”. Oczywiście jest to anegdotka, ponieważ w powyższym przykładzie nie było szans na sprawdzenie czy konkurencja planuje podobną nazwę, natomiast warto jednak zawsze zweryfikować prawdopodobieństwo pomylenia z innym przedsiębiorstwem.

A CO NA TO PRZEPISY?

Powyżej omawiany aspekt jest tak istotny, że w pewnym zakresie został uregulowany również prawnie. Mianowicie w Kodeksie Cywilnym zapisano tzw. zasadę wyłączności firmy, która stanowi, że “firma każdego przedsiębiorcy powinna się dostatecznie odróżniać od firm innych przedsiębiorców prowadzących działalność na tym samym rynku (43[3] § 1 kc). Oznacza to, że nie tylko nie możemy użyć tej samej nazwy, co konkurencja, ale również nie możemy zastosować nazwy łudząco podobnej. Może ona bowiem wprowadzić w błąd co do osoby przedsiębiorcy, jego przedmiotu lub miejsca działalności, czy też źródeł zaopatrzenia, co oczywiście jest zabronione na gruncie prawa cywilnego (art. 43[3] § 2 kc). Zasada wyłączności firmy przede wszystkim ochrania interesy przedsiębiorców. Jest gwarantem uczciwości na rynku, dzięki któremu każdy założyciel może pracować nad własną marką, pod unikatową nazwą, na własny rachunek. Poza powyższą regulacją, nazwa spółki nie podlega szerszym restrykcjom. Zarówno w spółce z ograniczoną odpowiedzialnością, jak i w prostej spółce akcyjnej, czyli w obu formach wskazanych dla startupu, przepisy wskazują wprost, że nazwa spółki może być kreowana dowolnie, z zastrzeżeniem, że powinna zawierać odpowiednie oznaczenie sp. z o.o. lub P.S.A.

GRZECH GŁÓWNY NAZEWNICTWA

Załóżmy, że sprawdziliśmy KRS i nie widzimy tam konkurencji. Założyliśmy więc spółkę. Mijają dni lub tygodnie i stwierdzamy, że chcemy zarejestrować znak towarowy. Zgłaszamy swoją nazwę do urzędu i otrzymujemy odpowiedź odmowną, ponieważ nazwa jest opisowa! Właśnie z tym przypadkiem często spotykamy się w kancelarii. Wyżej wspomniany „grzech” to wykorzystywanie do stworzenia nazwy sformułowań, które mogą służyć w obrocie do wskazania, w szczególności rodzaju towaru, jego pochodzenia, jakości, ilości, wartości, przeznaczenia, sposobu wytwarzania, składu, funkcji lub przydatności. Kolejny generator problemów, to wybieranie na nazwę, który składa się wyłącznie z elementów, które weszły do języka potocznego lub są zwyczajowo używane w uczciwych i utrwalonych praktykach handlowych. Ogólnie mówiąc, aby znak towarowy mógł prawidłowo pełnić swoją funkcję w obrocie powinien być jak najbardziej abstrakcyjny lub fantazyjny, tzn. nie powinien się bezpośrednio kojarzyć z usługą (towarem). Musi stanowić nazwę, do używania której można przyznać wyłączność tylko jednemu podmiotowi. Wówczas takie oznaczenie może stać się prawidłową wskazówka pochodzenia usługi (towaru). Zgodnie z orzecznictwem, oznaczenie w całościowym odbiorze nie może przez odbiorców być postrzegane jako informacja o właściwościach oferowanych usług, a raczej jako wyróżnik podmiotu oferującego te usługi. Nawet jeżeli nasza nazwa jest wybitnie fantazyjna, pamiętajmy, że to jeszcze nie oznacza gwarancji jej rejestracji. Oprócz innych przesłanek odmowy rejestracji, „grozi” nam jeszcze sprzeciw. Między innymi może go złożyć podmiot, do którego należy identyczny lub podobny znak towarowy, na który udzielono prawa ochronnego z wcześniejszym pierwszeństwem dla towarów identycznych lub podobnych, jeżeli zachodzi ryzyko wprowadzenia odbiorców w błąd, które obejmuje, w szczególności ryzyko skojarzenia znaku zgłoszonego ze znakiem wcześniejszym. Podkreślenia tu wymaga, że znak nie musi być całkowicie i 100-procenotowo identyczny – wystarczy, że będzie podobny lub identyczny czasami nawet w jednej z warstw: warstwie graficznej, słownej lub znaczeniowej.Może też zastanawiacie się jaki znak zarejestrować?

Z tym tematem odsyłamy do innego naszego artykułu: Znak towarowy słowny czy słowno – graficzny?

Podsumowując, nazwa spółki to jeden z jej kluczowych elementów, który docelowo powinien kojarzyć się ze wzrastającym przedsiębiorstwem. Konieczne jest zatem jej dobre przemyślenie i wybranie najlepszej opcji. Należy przy tym pamiętać o obowiązkowych do spełnienia regulacjach prawnych, których na szczęście nie ma zbyt wielu. Dzięki temu założyciele mogą skupiać się na znacznie bardziej rozbudowanym aspekcie kreatywnym. Na zakończenie warto dodać, że nawet po zastosowaniu powyższych reguł, wybór odpowiedniej, chwytliwej, a przede wszystkim dostępnej nazwy może okazać się uciążliwy i pracochłonny, natomiast z pewnością jest to proces, który zaowocuje w przyszłości.

rodo
Branża Kreatywna

YOUTUBERZE, CZY JEST SIĘ CZEGO BAĆ?

Ostatnio, jak grzyby po deszczu, pojawiają się informacje o katastrofie, która czeka osoby, które mają swój kanał na Youtube - absurdalne wymogi prawne, kolejne podatki, składanie do KRRiT corocznego sprawozdania finansowego, udogodnienia dla niepełnosprawnych itd. Czy rzeczywiście jednak jest się czego bać?

CZY PODLEGASZ ZGŁOSZENIU?

Zacznijmy od tego, że nowe obowiązki nie dotyczą wszystkich youtuberów. Po pierwsze, sprawa dotyczy osób prowadzących działalność gospodarczą. Pamiętajmy zaś, że prowadzenie działaności gospodarczej jest zdefiniowane w prawie - mianowicie musi być to działalność zorganizowana, zarobkowa, wykonywana we własnym imieniu i w sposób ciągły. Jeżeli więc Twoja działalność na YT ma charakter okazjonalny i akcydentalny, niezarobkowy etc., sprawa Cię w ogóle nie dotyczy. Drugą kwestią jest, że z dokumentów legislacyjnych wynika, że oczywiście chodzi o osoby prowadzące działalność gospodarczą polegającą na publicznym udostępnianiu audycji, ale dostarczanie treści musi być, wobec zasadniczym przedmiotem działalności, przynoszącym bezpośrednio dochód, a nie jedynie działaniem incydentalnym czy pomocniczym, choć dokonywanym w ramach działalności gospodarczej. Wynikałoby z tego, że jeżeli żyjesz z Instagrama, a dodatkowo masz kanał na Youtube, to zamieszanie wokół KRRiT również Cię nie dotyczy.

CZY PONIESIESZ OPŁATĘ?

Nawet jeżeli jednak spełnisz ww. przesłankę (i kilka innych) to również możesz nie płacić do PISF. Zgodnie bowiem z ustawą, zwolnieni z opłaty są twórcy będący chociażby mikroprzedsiębiorcami. Kim jest mikroprzedsiębiorca? To podmiot, który zatrudniał średniorocznie mniej niż 10 pracowników oraz osiągnął roczny obrót netto ze sprzedaży towarów, wyrobów i usług oraz z operacji finansowych nieprzekraczający równowartości w złotych 2 milionów euro lub sumy aktywów jego bilansu sporządzonego na koniec jednego z tych lat nie przekroczyły równowartości w złotych 2 milionów euro.

Więcej informacji znajdziesz na rządowej stronie gov.pl: KLIK

Deweloper i Marketing
News

Nasz artykuł w "Deweloper&Marketing"

Zapraszamy do lektury najnowszego numeru kwartalnika "Deweloper&Marketing" - dostępnego pod tym linkiem: KLIK - w którym znajdziecie m.in. artykuł Aleksandry Maciejewicz pt. "Influencer marketing – na co uważać". Przeczytacie w nim odpowiedzi na takie pytania jak:

  • Influencer marketing to w Polsce stosunkowo nowa gałąź marketingu. Czy prawo zdążyło ją uregulować?
  • Na co zwrócić uwagę przy ustalaniu kwestii prawnych w relacji influencera z marką?
  • Jak wygląda kwestia praw autorskich tworzonych przez influencera materiałów?
  • Kto ponosi odpowiedzialność za publikowane materiały? Influencer, a może współpracujący z nim przedsiębiorca?
  • Czy barter jest formą zapłaty? Jakie są możliwe formy rozliczeń z influencerem?
  • Czym jest ukryta reklama? Dlaczego infuencerzy powinni oznaczać posty sponsorowane?

Dopełnienie kwestii z artykułu znajdziecie również w stworzonym przez nas Kodeksie Dobrych Praktyk dla Influencerów, który jest do pobrania tutaj: KLIK

sztuczna inteligencja
Nowe Technologie i Branża IT

Sztuczna inteligencja a prawo autorskie

W celu lepszego zrozumienia tematu - sztuczna inteligencja a prawo autorskie - warto na wstępie wskazać, jakim rozumieniem sztucznej inteligencji będziemy posługiwać się w niniejszym artykuł. Sztuczna inteligencja jest programem zbudowanym wedle uporządkowanej i logicznej struktury. Składa się z algorytmów, czyli z góry zdefiniowanych czynności, które należy wykonać, aby osiągnąć określony przez twórcę cel. Sztuczna inteligencja niejako korzysta  z dostarczonych danych, analizuje je i wykorzystuje w ustalony sposób. Cały ten skomplikowany mechanizm jest efektem pracy włożonej przez twórcę SI w jego budowę. To twórca najpierw opisuje, co oraz w jaki sposób SI ma zrobić: skąd czerpać dane i jak je potem wykorzystać czy przeanalizować. Po uruchomieniu takiego programu, może on pracować bez udziału człowieka (w całości lub w części), ponieważ to człowiek wcześniej zdefiniował jego zadania i kompetencje.

Słowem wstępu

W niniejszym artykule chcemy rozstrzygnąć, czy i w jakim zakresie sztuczna inteligencja łączy się z prawem autorskim. Zacznijmy więc o takiego pytania - czy rezultat pracy SI może posiadać walor artystyczny, a SI można nazywać artystą? Praca sztucznej inteligencji jest zawsze wynikiem analizy dostarczonych jej uprzednio danych. Nie inaczej było także chociażby w przypadku koncepcji „the next Rembrandt”, gdzie AI na podstawie analizy obrazów Rembrandta, jak również jego techniki malarskiej - stworzyła nowy, wyjątkowy obraz.

Czy wobec tego błędne będzie stwierdzenie, że program ten stworzył dzieło na miarę Rembrandta?

Najlepsza możliwa odpowiedź na to pytanie wskazuje: to zależy. Zgodnie z polską ustawą z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych przyznaje się ochronę tylko takim formom działalności, które: mają twórczy (czyli często tłumaczone jako - oryginalny) i indywidualny charakter (np. nie jest to efekt pracy szablonowej), a także zostały ustalone w określonej postaci. I nie są to polskie wytyczne. Unijne prawo autorskie opiera się również na przesłance oryginalności. Znajduje zatem zastosowanie wyłącznie w stosunku do przedmiotu, który „jest oryginalny w tym sensie, że stanowi własną twórczość intelektualną jego autora”. Z własną twórczością intelektualną autora mamy zaś do czynienia wówczas, „gdy autor mógł wyrazić swe możliwości twórcze przy realizacji utworu przez dokonywanie swobodnych i twórczych wyborów” - co wskazuje wyrok TSUE C403/08 i C429/08 FAPL. Działalność twórcza musi zatem odznaczać się indywidualnym charakterem, a zatem pozwalać na odróżnienie jej spośród innych przejawów działalności twórczej, poprzez swego rodzaju niepowtarzalność. Pewnym jest zatem, że nie można wykluczyć sytuacji, w których dzieło stworzone przez SI, będzie spełniało kryterium oryginalności i indywidualnego charakteru.

Czy SI może stworzyć utwór w rozumieniu prawa autorskiego?

Jednak nasze prawo, mówi, że twórcą może być tylko człowiek. I znowu, nie jest to tylko specyfika prawa polskiego. W innych systemach prawa, np. w USA, przyjmuje się, że aby w ogóle mówić o utworze w rozumieniu prawa i o przyznaniu mu ochrony, konieczne jest, aby utwór ten był wytworem człowieka. Nawiązując do definicji wskazanej na początku niniejszego artykułu, sztuczna inteligencja z pewnością człowiekiem nie jest - została jedynie przez człowieka zaprogramowana, jednocześnie wykonuje dla niego również z góry określony zestaw czynności, aby osiągnąć założony rezultat. Prawo autorskie nie chroni więc twórczości programów, czy też robotów. Przy czym podkreślenia wymaga, że dotyczy to tylko dzieła stworzonego przez komputer, które jest generowane przez oprogramowanie w okolicznościach, w których nie istnieje żaden ludzki autor dzieła.

Co z prawami autorskimi do tych elementów, które służą automatyzacji i „wytrenowaniu” SI?

Kwestia danych służących do wytrenowania modelu sztucznej inteligencji jest niezwykle istotna. Jej celem jest chociażby osiągnięcie zautomatyzowanego efektu, aby sztuczna inteligencja „nauczyła się” pracować bez udziału człowieka podczas dalszych etapów jej działania. Jak to było chociażby w przypadku wspomnianego wyżej wygenerowanego obrazu „autorstwa” Rembrandta. W tym stanie faktycznym wskazano, że wykorzystano ponad 150 tysięcy fragmentów prac słynnego malarza i dostarczono te dane sztucznej inteligencji, która stworzyła „nowy” obraz. W two­rze­niu tego pro­gramu brali udział histo­rycy sztuki oraz specjaliści zajmujący się sztucz­ną inte­li­gen­cją, zaś pro­gram tylko ana­li­zo­wał podane mu dane. Z kolei jeżeli ustawa nie stanowi inaczej, twórcy przysługuje wyłączne prawo do korzystania z utworu i rozporządzania nim na wszystkich polach eksploatacji oraz do wynagrodzenia za korzystanie z utworu. Tak stanowi prawo autorskie. Niektórzy wprawdzie podnoszą, że nic nie wychodzi tutaj poza sztuczną inteligencję i grupę jej twórców — jednak nie ma wątpliwości, iż dostarczenie jej danych do wygenerowania takiego obrazu, to sposób korzystania z utworu. Podsumowując, trenujemy model, dostarczając mu dużą ilość utworów czy wycinków utworów, aby się czegoś nauczył. W wielu przypadkach zgoda twórców nie będzie tu niezbędna, jeżeli jednak nie mamy pewności - lepiej ją uzyskać.

Kazus z Chin - stanowisko sądów dotyczące materiałów stworzonych przez SI

Powyższe znajduje również odzwierciedlenie w jednym z pierwszych orzeczeń sądowych, przyznających prawa autorskie do materiału stworzonego przez sztuczną inteligencję. Ochroną prawa autorskiego objęto artykuł wygenerowany przez SI, do której licencję posiadała firma Shenzhen Tencent Computer System Co., Ltd. (STCS). W omawianej sprawie SI przyjęła formę inteligentnego asystenta pisania opartego na danych i algorytmach, nazwanego oficjalnie Dreamwriter. W dniu 20 sierpnia 2018 r. STCS opublikował na jednej ze swoich stron internetowych artykuł zatytułowany: „Lunch Review: Shanghai Index rose slightly by 0.11% to 2691.93 points led by telecommunications operations, oil extraction and other sectors.”.

W dniu publikacji artykułu przez STCS, udostępnił go także Shanghai Yingmou Technology Co., Ltd. (SYT) na stronie internetowej „Home of online loans”, w praktycznie niezmienionej formie. STCS uznało, że artykuł został powstał w ich imieniu, dlatego to właśnie im przysługują do niego prawa autorskie i na tej podstawie zarzucono drugiej firmie plagiat. Dodatkowo wskazano w pozwie, że możliwość generowania treści daje ww. firmie przewagę konkurencyjną, będącą efektem pracy całego zespołu STCS. Chiński sąd po rozpoznaniu sprawy stwierdził, że forma spornego artykułu spełnia wymogi stawiane dziełu, co umożliwia objęcie jej ochroną krajowego prawa autorskiego. Treść artykułu zawierała bowiem w ocenie sądu prawidłową i rzetelną analizę informacji i danych giełdowych, jasną strukturę, logiczne wnioski oraz wymagany stopień oryginalności. W związku z powyższym, sąd nakazał SYT zrekompensować straty poniesione przez STCS na skutek naruszenia jej praw autorskich do artykułu.

Algorytmy a oprogramowanie

Programy komputerowe podlegają ochronie jak utwory literackie, taka jest główna zasada polskiego prawa autorskiego. Czyli nie mamy wątpliwości, że oprogramowanie samo w sobie jest chronione prawem autorskim. Co jednak z algorytmami? Tutaj zaczynają się znowu schody. Mianowicie ochroną objęty może być wyłącznie sposób wyrażenia - nie są zaś objęte ochroną odkrycia, idee, procedury, metody i zasady działania oraz koncepcje matematyczne. Nie są też przedmiotem praw wyłącznych funkcje programu komputerowego ani język oprogramowania, jak również nie podlegają ochronie zasady będące podstawą jakiegokolwiek elementu programu komputerowego, w tym podstawą łączy. Jeżeli więc potraktujemy algorytm jako rozwiązanie lub sposób rozwiązania problemu matematycznego, opisywany na wysokim stopniu abstrakcji [M.Ch. Janssens, w: I. Stamatoudi, P. Torremans (red.), EU copyright law, s. 99], wówczas nie będzie on podlegał ochronie prawnoautorskiej. Jeżeli jednak uznamy algorytm jako formę wyrażenia programu, zbiór komend przy wykorzystaniu określonego rodzaju ich usystematyzowania (A. Nowicka, Prawnoautorska i patentowa ochrona, s. 124) - wówczas może on stanowić element ochrony oprogramowania komputerowego.

prawnik dla startupu
Startupy

3 rzeczy dla startupu, w których potrzebny jest prawnik

Młodzi przedsiębiorcy często przekonani są, że startup powinien skupiać się głównie na pozyskaniu inwestora, który zapewni środki na rozwinięcie innowacyjnego biznesu. Trudno nie zgodzić się z tym twierdzeniem, jednak niejednokrotnie prowadzi ono do zaniedbania równie ważnych kwestii, np. prawnych. Prowadząc startup bez prawnika, założyciele często korzystają z ogólnie dostępnych dokumentów oraz wiedzy dostępnej w Internecie lub w innych niepotwierdzonych źródłach. Rozwiązanie to może okazać się niewystarczające, szczególnie, że - jak to się mówi – dobra umowa jest na złe czasy. Dlatego już na samym początku warto skorzystać z pomocy prawnika, który pomoże przejść przez te trzy, bardzo istotne kwestie. Sprawdź również: obsługa prawna startupów

Nr 1. Negocjowanie warunków inwestycji

Już na wstępie trzeba zaznaczyć, że prawnik specjalizujący się w obsłudze startupów, czy też ogólnie rzecz ujmując, w obsłudze korporacyjnej spółek, ma również doświadczenie o podłożu biznesowym. Wieloletnia praktyka pozwala mu określić, czy warunki proponowane przez inwestora są rynkowe i opłacalne. Warto skorzystać z jego porad już na etapie negocjowania warunków inwestycyjnych oraz określana modelu finansowania. Na pewno przydatna okaże się także pomoc na etapie określania terminów realizacji kolejnych etapów umowy inwestycyjnej. Są one ustalane na samym początku negocjacji z inwestorem, ale mają wpływ na całą przyszłą inwestycję - ich niedochowanie może prowadzić nawet do zerwania współpracy!

Dodatkowo, udział prawnika już we wczesnym etapie rozwoju startupu na pewno przyspieszy podpisanie umowy z inwestorem. Przyczynia się również do szybszego dofinansowania pomysłu, a nawet do wygenerowania satysfakcjonującego zysku w krótszym terminie. Oznacza to, że pomoc prawnika nie tylko pozytywnie wpłynie na jakość negocjacji, ale również pozwoli zaoszczędzić czas.

Nr 2. Wybór najkorzystniejszej formy prowadzenia działalności

Wraz z pomysłem na biznes należy przemyśleć, jaka forma prawna prowadzenia działalności będzie najkorzystniejsza. Tutaj, ponownie, przyda się wiedza oraz praktyka prawnika, zwłaszcza, gdy od kilku miesięcy prosperuje nowa forma prowadzenia działalności - Prosta Spółka Akcyjna. Mimo oficjalnych zapewnień, że PSA jest stworzona by uprościć prowadzenie startupu, niekiedy może się okazać, że wcale nie jest to takie, zarówno dla założycieli, jak i inwestorów. Problematyczne chociażby mogą się okazać nieścisłości prawne oraz zakres wprowadzonych przepisów. Z pewnością prawnik pomoże w interpretacji przepisów, a w razie potrzeby zaproponuje inną, korzystniejszą formę prawną. Dodatkowo w ramach promocji i wsparcia młodych przedsiębiorstw, w ostatnich latach przyjęto trend upraszczania prawa w taki sposób, aby zakładanie startupu stało się jak najbardziej transparentne. Faktycznie, możliwość zarejestrowania spółki w elektronicznym systemie S24 -nota bene szeroko promowanym wśród młodych przedsiębiorców- zwalnia z konieczności wizyty u notariusza. Można znaleźć tam szereg wzorów, zawierających tylko elementy niezbędne do założenia działalności. Założyciele często nie zdają sobie jednak sprawy, że wzory te wielokrotnie okazują się niewystarczające już na wczesnym etapie inwestycji, a pożądane zmiany wymagają formy aktu notarialnego. Wiele klauzul gwarantujących bezpieczeństwo i precyzję działania w spółce nie jest bowiem przewidzianych we wzorach systemu S24. Rodzi to kolejny koszt, który jest możliwy do uniknięcia, jeżeli w zakładaniu spółki i redagowaniu umowy pomógł prawnik. Zadba on o to, aby wszystkie stosowne zapisy zostały wprowadzone za jednym razem, bez konieczności kilkukrotnych wizyt u notariusza, a co za tym idzie- dodatkowych kosztów.

Nr 3. Wniesienie IP do spółki

Nasza kancelaria nagminnie przeprowadza prace naprawcze, które mają spowodować, aby własność intelektualna, która jest komercjalizowana przez startup, która często jest jego największym kapitałem, należała właśnie do niego. A często nie jest to takie proste, przykładowo, twórca wyjechał z Polski albo pierwotny zespół założycieli zmienił się, a osoba, która odeszła, nie będzie chętna rozmawiać o przeniesieniu IP na nowych founderów. Podczas badań prawnych (LDD) startupu też często wychodzą niedopatrzenia związane z prawami do nazwy projektu czy startupu albo utrata możliwości opatentowania rozwiązania. Wszystkich tych problemów można byłoby uniknąć z pomocą prawną.

Co dalej?

Oczywiście to nie jedyne obszary działalności startupu, gdzie pomoc prawnika jest jak najbardziej wskazana. Po zarejestrowaniu spółki i pozyskaniu finansowania przychodzi czas na rozwój inwestycji. Prosperowanie nawet najmniejszego przedsiębiorstwa wymaga podpisywania szeregu umów z podwykonawcami i pracownikami. Jak w poprzednim wątku, Internet jest źródłem wielu wzorów takich dokumentów, jednak pamiętajmy, że mogą one zawierać błędy lub nie znajdować zastosowania w danej sytuacji. Dobrze skonstruowana umowa zawsze jest dostosowana do indywidualnego stanu faktycznego, o co z pewnością zadba prawnik. To gwarant zadowolenia obu stron, ponieważ zapewnia bezpieczeństwo i jasne warunki współpracy, a przecież sukces przedsiębiorstwa to nie tylko finansowanie, ale również zadowoleniu klienci, dostawcy, podwykonawcy, dystrybutorzy etc.

Niemniej istotni są również zaangażowani pracownicy i współpracownicy. Z tego również powodu prawnik może pomóc we wdrożeniu innych rozwiązań, które przyczynią się do wygenerowania większego zysku. Mowa między innymi o programie motywacyjnym dla kluczowych pracowników (ESOP). Wdrażanie takiej opcji ma wiele etapów oraz powinno być precyzyjnie uregulowane. Wymaga to ścisłej współpracy stron, udziału notariusza, a także rejestracji w sądzie, dlatego w całym procesie konieczna jest pomoc prawnika. Bez wątpienia jest to jednak bardzo efektowna opcja, ponieważ daje pracownikowi możliwość realnego uczestniczenia w zysku, na który pracował. Podsumowując, wszystkie kwestie omówione powyżej są kluczowe dla rozwoju startupu, a przy tym pokazują, jak ważna jest pomoc prawnika w tym zakresie. Jego wiedza i doświadczenie są potrzebne na każdym kroku, ponieważ znacząco wpływają na inwestycję zarówno we wczesnym etapie negocjacji z inwestorem, jak i w momencie rejestracji spółki. Ze względu na zawiłość i ilość stale zmieniających się przepisów, wiedza prawnicza jest niezbędna przez cały czas rozwoju startupu. Gwarantuje to bezpieczeństwo prawne i uniknięcie związanych z tym dodatkowych kosztów, czy też kar finansowych. Ponadto prawnik ureguluje kwestie współpracy z podwykonawcami, a przy tym może przeprocesować ciekawe programy motywacyjne na pracowników. Podkreślenia wymaga fakt, iż powyższe zagadnienia są podstawowe, jednak wiedza prawnicza może okazać się przydatna na wielu innych płaszczyznach związanych z prowadzeniem startupu.

Salesbook
News
Startupy

LAWMORE DORADCĄ SALESBOOK – INWESTYCJA LEVEL2 VENTURES

Startup Salesbook pozyskał finansowanie w ramach rundy late seed. W spółkę zainwestował Level2 Ventures – prywatny fundusz venture capital, założony przez Adama Rudowskiego i Piotra Pawłowskiego. Po raz kolejny mieliśmy przyjemność doradzać na rzecz założycieli startupu – Jacka Maciaka i Dariusza Nawojczyka. W transakcji tej prawnicy naszej kancelarii byli odpowiedzialni również za przygotowanie pełnej dokumentacji inwestycyjnej.Salesbook to platforma wspomagająca sprzedaż bezpośrednią, która automatyzuje pracę przedstawicieli handlowych, zwiększając ich efektywność o ponad 50%. Oprócz elementów strukturyzujących proces sprzedaży poprzez prezentację firmy, analizę potrzeb, kalkulator oferty i możliwość podpisania umowy (również online), zawiera funkcjonalność CRM oraz rozbudowane raportowanie pozwalające na analizę pracy handlowców w czasie rzeczywistym. Salesbook może działać jako autonomiczny system lub w modelu integracji z każdym oprogramowaniem typu CRM/ERP.Aktualnie startup jest dostępny w kilku krajach na całym świecie. Jego ekspansja zagraniczna zaczęła się od współpracy z pierwszym dużym partnerem, jakim był Mercedes-Benz. Produkt tak spodobał się Grupie Daimler AG, że podjęto decyzję o rozszerzeniu Salesbooka najpierw na sieć sprzedażową w Singapurze, a kolejnym krokiem jest rozwój w kierunku Azji Południowo-Wschodniej. Salesbook przygotowuje się również do rundy A. Pozyskane z niej środki mają zostać przeznaczone na silną ekspansję globalną wycelowaną w rynek USA oraz wprowadzeniu Salesbooka w Wielkiej Brytanii.

listny cud
News
Startupy

LAWMORE DORADCĄ STARTUPU LISTNY CUD - INWESTYCJA FUNDUSZU AUGEREHEALTH FOOD FUND

Startup Listny Cud pozyskał 1 mln zł od funduszu AugereHealth Food Fund, który zostanie przeznaczony na dalszy rozwój. Podczas tej transakcji mieliśmy przyjemność reprezentować spółkę.Jest to polski startup, który produkuje ekologiczną żywność na miejskich farmach wertykalnych. Farmy wertykalne służą uprawie żywności w zamkniętych pomieszczeniach na kilku lub nawet kilkunastu poziomach. Technologia ta pozwala na kontrolę warunków uprawy i zwiększenie efektywności. Jest to również ekologiczna alternatywa dla tradycyjnego rolnictwa, bowiem oszczędzają nawet 90% wody w porównaniu do tradycyjnych upraw.Listny Cud jest jednym z pionierów rolnictwa wertykalnego w Polsce i obecnie startup uprawia 8 rodzajów mikroliści, które sprzedaje w biodegradowalnych doniczkach i papierowych opakowaniach, dzięki czemu oferuje produkty bez jednorazowego plastiku.

KODEKS sm formaty_7|KODEKS sm formaty_7
Branża Kreatywna

Powstał pierwszy Kodeks Dobrych Praktyk dla Influencerów

W polskich social mediach mamy do czynienia z dużym problemem scamu i kryptoreklamy w działaniach promocyjnych influencerów. To również rezultat braku systemowo określonych zasad, krążących mitów i braku wiedzy. Zmienić to ma jednak nowy Kodeks Dobrych Praktyk dla Influencerów, który będzie stanowić prawny drogowskaz dla polskich twórców w zakresie reklamy na social mediach.

Celem Kodeksu jest w szczególności zapewnienie transparentności przy prowadzeniu kampanii reklamowych oraz zapewnienie ochrony odbiorców publikowanych treści.

Kodeks Dobrych Praktyk dla Influencerów można pobrać tutaj.

Autorami Kodeksu są prawnicy naszej Kancelarii.

Kodeks dobrych praktyk dla influencerów
Aleksandra Maciejewicz
Branża Kreatywna
News

Szkolenie Event Manager PRO

Wczoraj Aleksandra Maciejewicz i Bartłomiej Serafinowicz mieli przyjemność poprowadzić panel "Aspekty prawne organizacji eventów" w ramach cyklu szkoleń Event Manager PRO. Ten etap szkolenia koncentrował się na regulacjach dotyczących organizacji wydarzeń. Regulacji tych jest niemało, jednak ich znajomość przecież jest niezbędna, zarówno dla własnego dobra, jak i dla bezpieczeństwa uczestników eventów.Szkolenie organizowane było przez Event Manager Training Group.Dziękujemy za zaproszenie!

podatki
Własność Intelektualna i Prace B+R

Polski Ład wesprze działalność badawczo-rozwojową

Wszystko wskazuje na to, iż jedną z grup, którą wesprze Polski Ład, będą podmioty prowadzące działalność badawczo-rozwojową. Polski Ład przewiduje bowiem wprowadzenie atrakcyjnych ulg podatkowych dla informatyków, a także trzy nowe ulgi dedykowane podmiotom prowadzącym działalność badawczo-rozwojową.

Niższa stawka ryczałtu od przychodów dla informatyków

Po wejściu w życie nowych przepisów informatyków stawka ryczałtu od przychodów ewidencjonowanych w przypadku informatyków – zamiast dotychczasowych 15% – wyniesienie 12%, a w niektórych przypadkach nawet 8,5%. Z najniższej stawki ryczałtu będą mogły skorzystać osoby, które świadczą usługi m.in. doradztwa w zakresie informatyki (62.02.Z). Wysokość stawki ryczałtu będzie zależała od faktycznego rodzaju świadczonych usług. Oznacza to, iż na podatku będzie ciążył obowiązek każdorazowego przypisanie rodzaju wykonywanych czynności do określonego symbolu PKWiU.

Ulga na innowacyjnych pracowników

Od przyszłego roku podmioty prowadzące działalność badawczo-rozwojową będą mogły skorzystać z trzech nowych ulg na innowacyjnych pracowników, prototypy oraz robotyzację.Dzięki uldze na innowacyjnych pracowników limit kosztów osobowych, które będzie można rozliczyć, wzrośnie do 200% wydatków poniesionych na wynagrodzenia innowacyjnych pracowników i współpracowników. Co istotne, połowa z tej kwoty będzie kwalifikowana jako pomoc państwa, dlatego trzeba będzie ją rozliczyć zgodnie z zasadami pomocy de minimis oraz ulg B+R.

Ulga na prototypy

Ponadto, podmioty prowadzące działalność badawczo-rozwojową będą mogły skorzystać z nowej ulgi na prototyp. W ramach ulgi na prototyp będzie bowiem istniała możliwość rozliczenie wydatków poniesionych na wytworzenie prototypu w kosztach uzyskania przychodu. Należy jednak pamiętać, iż w ramach ulgi na prototyp nie będzie możliwe rozliczenie kosztów związanych bezpośrednio z technicznym procesem produkcji prototypu. Oznacza to, iż ulga na prototyp będzie obejmować wyłącznie etap prac, w którym nie są już zaangażowani inżynierowie, natomiast koszty związane z technicznym procesem produkcji prototypu będzie można nadal rozliczać w ramach ulgi B+R.

Ulga na robotyzację

Atrakcyjną opcją dla podmiotów prowadzących działalność badawczo-rozwojową może być także ulga na robotyzację, dzięki której możliwe będzie odliczenie do 50% kosztów robotyzacji, tj. wydatków poniesionych m.in. na nabycie robota przemysłowego, oprogramowanie lub osprzęt, a nawet na szkolenie pracowników, którzy będą go obsługiwali, co w założeniu ma przyczynić się do unowocześnienia procesów produkcyjnych i wsparcia transformacji cyfrowej. Co istotne, ulga na robotyzację będzie przysługiwać wszystkim podmiotom inwestującym w robotyzację niezależnie od ich wielkości.

znak towarowy
Własność Intelektualna i Prace B+R

Znak towarowy słowny czy słowno - graficzny?

Podstawowe pytanie, z jakim się spotykamy rejestrując naszym klientom znaki towarowe, to to, jaki rodzaj znaku wybrać. Poniżej nasze notatki na ten temat, mamy nadzieję, że ułatwią wybór rodzaju ochrony. Przeczytaj również: rodzaje znaków towarowych

Ps. Wciąż można otrzymać bon refundujący opłaty za zgłoszenie znaku towarowego, więcej informacji mogą Państwo znaleźć tutaj: https://www.euipo.europa.eu/pl/discover-ip/sme-fund/how-to-apply oraz tutaj https://test.lawmore.thecamels.pl/dofinansowanie/

Znak towarowy słowny a znak towarowy słowno-graficzny

Znak towarowy słowny

Znak towarowy słowny składa się wyłącznie z liter, cyfr, wyrazów, lub innych standardowych znaków alfanumerycznych bez żadnych elementów graficznych. Jego ochrona dotyczy samego ciągu znaków, niezależnie od sposobu ich prezentacji, a więc prawo ochronne takiego znaku dotyczy jego brzmienia i zapisu. Znak towarowy słowny jest uniwersalny i odporny na rebranding, umożliwiając łatwe dostosowanie marki do zmieniających się potrzeb bez konieczności rejestrowania nowego znaku

Opis znaku towarowego słowno-graficznego

Znak towarowy słowno-graficzny łączy elementy słowne (tekst) z elementami graficznymi (np. logo, specyficzne użycie kolorów, symbole). Ten rodzaj znaku towarowego oferuje bardziej specyficzną ochronę, dotyczącą dokładnego sposobu przedstawienia marki. Jednak jego zmiana w przypadku np. rebrandingu może wymagać zarejestrowania nowego znaku towarowego.

Plusy zgłoszenia znaku towarowego słownego:

  • Uniwersalność: Znak towarowy słowny jest chroniony niezależnie od jego graficznej prezentacji; oznacza to, że marka jest chroniona w każdym kontekście użycia, niezależnie od czcionki, koloru czy stylu,
  • Elastyczność: Znak towarowy słowny umożliwia łatwiejsze dostosowanie się do ewentualnych przyszłych zmian w identyfikacji wizualnej marki bez konieczności rejestrowania nowego znaku,
  • Ochrona domeny: Ułatwia ochronę nazwy marki jako domeny internetowej, ponieważ znak towarowy słowny bezpośrednio odnosi się do nazwy, którą można zarejestrować jako domenę,
  • Szeroki zakres ochrony: Zastrzeżenie znaku słowno-graficznego oferuje szeroką ochronę przed użyciem przez inne podmioty identycznych lub myląco podobnych znaków w odniesieniu do tych samych lub podobnych towarów i usług.

Znak towarowy słowny - przykłady: „Coca-Cola” jest chroniona przed użyciem przez inne podmioty nazw myląco podobnych, jak „Koka-Kola”, w odniesieniu do napojów.

Minusy zgłoszenia znaku towarowego słownego:

  • Ryzyko opisowości: Jeśli znak towarowy jest zbyt opisowy dla towarów lub usług, może zostać odrzucony przez urząd (o opisowości piszemy jeszcze kilka akapitów niżej),
  • Ograniczenia w odróżnianiu: Bez elementów graficznych, znak słowny może mieć trudności z wyróżnieniem się, szczególnie jeśli w danej branży istnieje dużo podobnych znaków towarowych słownych; dodatkowo, nie można powoływać się na zdolność odróżniającą i odróżnianie od innych znaków towarowych w warstwie graficznej, co może być przeszkodą w rejestracji.

Plusy zgłoszenia znaku słowno-graficznego:

  • Wzmocnienie odróżniającego charakteru: Dodanie elementu graficznego może pomóc w odróżnieniu marki, zwłaszcza gdy element słowny jest słabo odróżniający,
  • Atrakcyjność wizualna: Znak towarowy słowno-graficzny może przyciągać uwagę i być bardziej zapamiętywany przez konsumentów dzięki unikalnej kombinacji słów i grafiki,
  • Łatwiejsza ochrona w pewnych branżach: Dla niektórych sektorów, gdzie identyfikacja wizualna ma kluczowe znaczenie, znak towarowy słowno-graficzny może lepiej służyć ochronie marki.

Przykłady: Logo „Polski Bus” z symbolem autobusu w kolorze czerwonym dodaje unikatowości nawet przy użyciu powszechnego, mało oryginalnego sformułowania „Polski Bus” w nazwie; kombinacja słowa „Nike” z charakterystycznym „swoosh” czyni markę natychmiast rozpoznawalną i zapamiętywaną.

Minusy zgłoszenia znaku słowno-graficznego:

  • Skomplikowanie rebrandingu: Zmiany w identyfikacji wizualnej marki mogą wymagać zarejestrowania nowego znaku towarowego; z kolei nie zawsze będzie to możliwe, np. jeżeli na rynku w międzyczasie pojawi się więcej podobnych znaków towarowych,
  • Ograniczona ochrona w niektórych kontekstach: Poza domenami internetowymi, znak słowno-graficzny może być mniej skuteczny w sytuacjach, gdzie komunikacja marki odbywa się głównie przez tekst, na przykład w niektórych formach reklamy cyfrowej, gdzie ograniczenia techniczne uniemożliwiają efektywne wykorzystanie elementów graficznych,
  • Trudności w ochronie: Może być trudniejszy do ochrony w przypadku, gdy konkurencja używa podobnego elementu słownego w innej konfiguracji graficznej. Ponadto, w sytuacjach, gdzie istotne są tylko tekstowe warianty komunikacji, takie jak wyszukiwanie w internecie czy marketing w mediach społecznościowych, znak słowno-graficzny może nie oferować tak bezpośredniej ochrony jak znak słowny.

Wybór

Krótko mówiąc, wybór między znakiem słownym a słowno-graficznym powinien być podyktowany strategią marki, docelowymi kanałami komunikacji i planowaną linią ochrony praw własności intelektualnej. Czasami decyzja o wyborze znaku towarowego słownego lub słowno-graficznego może być podobna do decyzji pomiędzy wzorem przemysłowym a znakiem towarowym, gdzie każdy typ oferuje odmienną formę ochrony i zastosowanie w prawie własności intelektualnej.

Czasami jednak nie będziemy mieli takiego wyboru ze względu na opisowość znaku. Czyli w jakich sytuacjach?

Opisowość znaku

Opisowość znaku towarowego (tak przyjmijmy na potrzeby tego newslettera) odnosi się do sytuacji, gdy znak opisuje charakter, cechy, jakość, ilość, przeznaczenie, wartość, pochodzenie geograficzne, czas produkcji towarów lub świadczenia usług lub inne cechy bezpośrednio związane z nimi. Opisowe znaki towarowe są z reguły trudne do zarejestrowania, ponieważ prawo wymaga, aby znaki towarowe służyły jako identyfikatory źródła towarów lub usług jednego przedsiębiorstwa i odróżniały je od towarów lub usług innych przedsiębiorstw.

lawmore pitchbook|Zrzut ekranu 2021-11-22 o 10.46.35
News
Startupy
Venture Capital i Private Equity

LAWMORE LIDEREM TRANSAKCJI VC W REGIONIE CEE - RANKING PITCHBOOK

Z dumą informujemy, że kancelaria prawna Lawmore została uznana za lidera w zakresie doradztwa prawnego przy transakcjach VC w regonie Europy Środkowo-Wschodniej.Pitchbook opublikował raporty zgodnie z którymi nasza kancelaria zajęła odpowiednio 1 miejsce w regionie CEE oraz 19 w Europie.Sumarycznie w II i III kwartale 2021r nasza kancelaria doradzała łącznie przy zamknięciu ponad 20 transakcji, zarówno na rzecz inwestorów typu VC, inwestorów prywatnych, jak i startupów.To dla nas duże wyróżnienie - serdecznie dziękujemy wszystkim naszym Klientom za dotychczasowe zaufanie.

Stepapp
News
Startupy

LAWMORE REPREZENTUJE STEPAPP - INWESTYCJA SMOK VC

Startup Stepapp pozyskał finansowanie w rundzie pre-seed od SMOK VC. W tej transakcji mieliśmy przyjemność doradzać na rzecz założycieli startupu – Jakuba Mocarskiego i Thomasa Wernera.Stepapp umożliwia użytkownikom wybranie jednorazowego lub stałego sprzątania z myciem okien, prasowaniem i odkurzaniem samochodu. Poza tym spółka współpracuje z firmami, w których usługi porządkowe od Stepapp stały się benefitem pracowniczym. Warto wskazać, że młodzi przedsiębiorcy produkują również środki czystości pod własną marką – Stepapp Home, co stanowi doskonałe uzupełnienie aplikacji mobilnej do zamawiania samego sprzątania. Pomysłodawcy biznesu chcą wprowadzić także opcję taniego uzupełnienia ich środków tak, aby ograniczyć zakup i produkcję plastiku, przyczyniając się tym samym do rozwoju podejścia „zero waste”.Startup stanowi zatem odpowiedź na potrzeby nowoczesnego i cyfrowego społeczeństwa. Aplikacja łączy lokalne społeczności – usługodawców i usługobiorców dla drobnych prac czy napraw i powstała dla tych, którym obowiązki domowe przeszkadzają w realizowaniu codziennych zadań.Planowane jest rozszerzenie działalności, a w rezultacie możliwość znalezienia osoby chętnej do posprzątania domu będzie dostępna nie tylko w Warszawie, lecz również w Sztokholmie, Krakowie, Wrocławiu i Gdańsku.Sprawdź również:obsługa prawna startupów

240969240_354219713016505_8646162510198605564_n
News
Startupy

LAWMORE DORADCĄ CODEALLY - INWESTYCJA SUNFISH PARTNERS

Startup CodeAlly.io pozyskał 2 mln zł od funduszu Sunfish Partners. W tej transakcji mieliśmy przyjemność reprezentować założycieli startupu - Adama Żaczka i Mateusza Olka.CodeAlly to startup, który rozwija aplikację do weryfikacji umiejętności kandydatów na stanowiska techniczne. Tworzone narzędzie pozwala przeprowadzić zdalną rekrutację z poziomu przeglądarki internetowej, gdzie kandydat (we własnym środowisku lub środowisku przygotowanym przez CodeAlly) rozwiązuje zlecone zadanie, a rekrutujący go specjalista może obserwować na bieżąco wprowadzane zmiany.Sprawdź również:obsługa prawna startupów

ORLEN
News
Startupy

LAWMORE PARTNEREM PRAWNYM ORLEN SKYLIGHT ACCELERATOR

Jest nam niezmiernie miło poinformować, że 15 lipca 2021 r. miał swoją premierę pierwszy w Polsce, korporacyjny program akceleracyjny dla startupów technologicznych o międzynarodowym zasięgu - ORLEN Skylight Accelerator, na rzecz którego świadczymy obsługą prawną.Celem ORLEN Skylight Accelerator jest pozyskanie rozwiązań, które będą stanowiły wsparcie dalszego dynamicznego rozwoju obszarów biznesowych, w tym m.in. produkcji petrochemicznej, energetyki czy sprzedaży detalicznej PKN ORLEN – największej firmy w Europie Środkowo-Wschodniej i jednej z największych korporacji przemysłu naftowego na świecie.Program ten oferuje młodym firmom pilotażowe wdrożenia, a autorom najlepszych rozwiązań technologicznych – korzystne oferty współpracy. Budżet programu na sfinansowanie pilotażowych wdrożeń planuje się blisko 3 mln zł.Już dziś na startupy czeka ponad dwadzieścia wyzwań technologicznych, które będą aktualizowane i ogłaszane w ramach kolejnych rund naborów uruchamianych cyklicznie co 2 miesiące. Zgłoszenia do programu można składać poprzez formularz online dostępny na stronie internetowej www.innowacje.orlen.pl.Operatorem akceleratora jest Rebels Valley.

qO08CINcLSnQ4bXRVX31_930_620
News
Startupy

Lawmore doradcą SWAPP - inwestycja SPEEDUP GROUP

Startup Swapp! pozyskał swoją pierwszą rundę finansowania od SpeedUp Group. Z przyjemnością informujemy, że w tym procesie doradzaliśmy na rzecz założycieli startupu. To już nasza kolejna transakcja z obszaru zielonych inwestycji.Swapp! to innowacyjne urządzenia – refillomaty. Są to automaty do napełniania butelek środkami kosmetycznymi. Oferują zarówno możliwość nalewania produktów kosmetycznych do prywatnych opakowań, jak i dostarczają własne opakowania wykonane ze stali nierdzewnej.Celem refillomatów jest ograniczenie zużycia jednorazowych opakowań i sprzedaż produktów w opakowaniach wielokrotnego użytku. Test urządzenia mający trwać miesiąc, rozrósł się do rocznego programu pilotażowego, od razu w dwóch lokalizacjach. Spółka Swapp! współpracuje bowiem w tym zakresie z marką kosmetyków naturalnych i chemii gospodarczej YOPE oraz siecią Carrefour Polska.Warto podkreślić, że w trakcie programu pilotażowego urządzenie wyeliminowało około półtora tysiąca plastikowych butelek. Jak wskazują twórcy Swapp!, przez rok działania refillomat może wydać nawet około 30 000 litrów płynu, czyli pojemność jednego kontenera transportowego.

cookies|cookies
Dane Osobowe
E-commerce
Nowe Technologie i Branża IT

Cookies w pytaniach i odpowiedziach

Jak wygląda prawo odnośnie cookies i dlaczego musimy tak ciągle klikać zgody?

Coż, prawo w tym zakresie prawo to niezły chaos. Aktualnie stosowanie cookies reguluje przede wszystkim RODO i ustawa Prawo telekomunikacyjne, w tym zakresie implementująca unijną dyrektywę o prywatności i łączności elektronicznej. W przygotowaniu są z kolei unijne rozporządzenie E-privacy oraz krajowe Prawo komunikacji elektronicznej. Dodatkowo mamy różne organy, które mniej lub bardziej wiążąco interpretują ww. przepisy, są to m.in. EROD (czyli Europejska Rada Ochrony Danych), polski PUODO, TSUE (Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej) oraz nasze polskie sądy.Dlaczego ciągle musimy klikać zgody? Myślę, że w tym zakresie najbardziej namieszał wyrok TSUE z października 2019 r., który zrównał zgodę na cookies z RODO-wską zgodą na przetwarzanie danych osobowych. Do tej pory podmioty z UE musiały „po prostu” zapewnić, aby przechowywanie informacji lub uzyskanie dostępu do informacji już przechowywanych w urządzeniu końcowym użytkownika było dozwolone tylko pod warunkiem, że użytkownik wyraził zgodę, po otrzymaniu, jasnych i wyczerpujących informacji, między innymi o celach przetwarzania. To wyrażenie zgody było jednak różnie interpretowane, ponieważ sam przepis nie zawiera wskazówek co do sposobu wyrażenia zgody. Tak więc interpretacje były różnorodne, również w praktyce dopuszczało się tzw. domniemaną zgodę, wyrażoną np. poprzez rozpoczęcie używanie strony, na której umieszczona była dolna belka z informacjami dot. wszystkich cookie.Z kolei ww. wyrok TSUE, oprócz tego, że stwierdził, że mówimy tu o zgodzie w rozumieniu RODO, która co za tym idzie musi być swobodnym, konkretnym i świadomym wyrażeniem woli użytkownika, to również dokonał dalszego zacieśnienia interpretacji takiej zgody. Wykluczył m.in. możliwość wyrażenia zgody poprzez milczenie (kontynuowanie przeglądania strony internetowej), okienka domyślnie zaznaczone lub niepodjęcie działania.

Jakie są rodzaje cookies. Które zgody dotyczą jakich ciastek?

Jako prawnik zapewne mam ograniczoną wiedzę jakie są rodzaje cookies, myślę, że wyczerpującą listę rodzajów cookies mogłaby przedstawić bardziej techniczna osoba. Dla mnie cookies dzielą się na te technicznie niezbędne do funkcjonowania strony internetowej oraz wszystkie inne. Ponieważ owe jedynie niezbędne pliki cookies mogą zadziałać zanim użytkownik wyrazi zgodę. Wszystkie pozostałe wymagają zgody. Chociaż dodam jeszcze, że znana jest mi interpretacja, że również cookies funkcjonalne nie wymagają zgody.Co więcej, proszę zauważyć, że nie podzieliłam tutaj cookies na anonimowe i te mogące stanowić naszą daną osobową. Mianowice aktualnie uważa się, że wszelkie informacje przechowywane w urządzeniach końcowych użytkownika sieci łączności elektronicznej nalezą do sfery prywatnej tego użytkownika, która podlega ochronie na mocy europejskiej Konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności. Ochrona ta ma zastosowanie do wszelkich informacji przechowywanych w takich urządzeniach końcowych, niezależnie od tego, czy są to dane osobowe, i ma na celu w szczególności, jak stwierdzono w tym samym motywie, ochronę użytkowników przed ryzykiem wprowadzenia ukrytych identyfikatorów lub innych podobnych narzędzi do urządzeń końcowych użytkowników bez ich wiedzy (i jest to cytat z wyroku TSUE, nie zaś moja indywidualna interpretacja).

Dlaczego zgody nie są zapisywane i za każdym razem trzeba je „odklikać”?

Nie wiem, musiałabym zapytać o to właściciela lub administratora witryny, gdzie taka praktyka jest stosowana. Mogę się jednak domyślić, że może to wynikać z kilku przyczyn, m.in. cel lub zakres cookies ulega zmianie, a więc poprzednia zgoda przestała obejmować taką zmianę, albo przeglądarka automatycznie „czyści” co jakiś czas cookies, a więc konieczne jest ponawianie zgody.

Jakie obowiązki związane z cookies ciążą na wydawcy serwisu?

Tak jak wspomniałam na wstępie, są to przede wszystkim obowiązki informacyjne obejmujące m.in. wskazanie celu i okresu (lub, jeżeli nie jest to możliwe, kryteriów ustalania tego okresu) funkcjonowania plików cookie, jak też określenie, czy osoby trzecie mogą mieć dostęp do tych plików. Dodatkowo informacje te muszą zostać przedstawione w sposób jasny i wyczerpujący.Kolejna kwestia to zapewnienie odpowiedniej formy wyrażenia zgody, jak również wprowadzenie odpowiednich rozwiązań technicznych, które umożliwią użytkownikowi korzystanie ze strony zgodnie z wyrażoną przez niego zgodą. Co ważne, nawet jeżeli zgoda będzie udzielona jedynie na ustawianie niezbędnych technicznie cookies, użytkownik musi mieć dostęp do strony internetowej.

Dlaczego jedni mają stronę najeżoną zakładkami do odklikania, a inni znacznie przyjaźniejszą odbiorcom, np. kilka kliknięć pozwala mi na zrezygnowanie ze wszystkich śledzących mnie ciastek?

Zapewne zależy to od ich własnej interpretacji wspomnianych przeze mnie przepisów oraz związanych z nimi wytycznymi. Jeżeli metoda używana przez danego administratora umożliwia ustalenie w sposób obiektywny, czy użytkownik strony internetowej rzeczywiście wyraził zgodę na przetwarzanie oraz czy zgoda ta została udzielona w sposób świadomy, to należy uznać ją za prawidłową. A to w jakiej formie metoda ta została zaimplementowana, należy uznać za mniej lub bardziej twórcze podejście administratora lub właściciela strony.Odnośnie zaś liczby kliknięć nie jest zatem ważna, to należy wskazać, że wyrażenie woli musi być w szczególności „konkretne”, to znaczy musi odnosić się dokładnie do określonego przetwarzania danych i nie może zostać wywnioskowane z treści wyrażenia woli mającego inny cel. Czyli teoretycznie – co cel, to odrębna zgoda.Plus, jeżeli doda się do tego, że zgoda nie jest zatem ważna, jeżeli przechowywanie informacji lub dostęp do informacji już przechowywanych w urządzeniu końcowym użytkownika strony internetowej zostały zaakceptowane za pomocą zaznaczonego domyślnie przez usługodawcę okienka wyboru (którego zaznaczenie użytkownik musi usunąć, aby odmówić udzielenia zgody) to daje nam właśnie tę liczbę kliknięć.

Z czego wynikają rozbieżności w interpretowaniu przepisów dotyczących plików cookies?

Od różnych przepisów i różnych organów je interpretujących. Na tym polu wyróżnia się przykładowo francuski organ nadzorczy ds. ochrony danych osobowych (Commission nationale de l’informatique et des libertés), który w grudniu 2020 r. nałożył karę za cookies na spółki Google (100 mln Euro) oraz Amazon (35 mln Euro). Wcześniej tego roku nałożył też wielomilionowe kary na Carrefour.Na pewno kwestię tę ujednolici rozporządzenie E-privacy, a do momentu jego wdrożenia, liczmy na kompleksowe wytyczne EROD, które w całości zostaną poświęcone praktykom związanym z cookies lub chociaż wskazanie w tym zakresie wytycznych przez PUODO.

Czy istnieje coś takiego jak dobre praktyki wydawców?

Dobre praktyki są wewnętrznymi zaleceniami różnych podmiotów lub ich grup, to tzw. akty prywatne i nie są powszechnie obowiązującymi regulacjami prawnym. Co innego zatwierdzone kodeksy postępowania lub zatwierdzony mechanizmy certyfikacji, które są usankcjonowane przez RODO. RODO wręcz w preambule wskazuje, że należy zachęcać zrzeszenia lub inne organy reprezentujące kategorie administratorów lub podmiotów przetwarzających do sporządzania kodeksów postępowania, by ułatwiać skuteczne stosowanie RODO, z uwzględnieniem szczególnych cech przetwarzania prowadzonego w niektórych sektorach i szczególnych potrzeb mikroprzedsiębiorstw oraz małych i średnich przedsiębiorstw. W takich kodeksach można w szczególności dopasować obowiązki administratorów i podmiotów przetwarzających do ryzyka naruszenia praw lub wolności osób fizycznych, jakie może powodować przetwarzanie.

Co to jest „uzasadniony interes” w przypadku cookies?

Przed wspomnianym wyrokiem TSUE oraz wytycznymi EROD (mianowicie Guidelines 05/2020 on consent under Regulation 2016/679 z 4 maja 2020), uważano, że zgoda na cookies nie jest konieczna, jeżeli podstawą ich stosowania jest uzasadniony interes, o którym wspomina RODO. Jako owy uzasadniony interes traktowano również marketing własnych usług czy ich ulepszanie na bazie profilowania użytkowników. Aktualnie w odniesieniu do cookies rozpatruje się to pod kątem, czy używanie witryny będzie technicznie możliwe czy też nie, bez danych cookies. Niektórzy uważają też, że o uzasadnionym interesie możemy mówić w przypadku cookies funkcjonalnych ułatwiających korzystanie z danego serwisu poprzez m.in. zapamiętywanie haseł lub ustawień danego użytkownika. Przy czym równie często pojawiają się opinie, że w ich przypadku konieczna jest zgoda.

Czy można uzależnić dostęp do strony od wyrażenia zgody?

Nie, a wyraźnie w tamtym roku potwierdziła to EROD, mianowicie że ustawianie tzw. cookie wall jest niedozwolone. Zgoda musi być dobrowolna, a nie da się zaprzeczyć, że cookie walls ją wymuszają.

leczenie
Startupy

Alternatywne formy terapii a prawo

Działalność lecznicza - czym jest z perspektywy prawa

Wykonywanie działalności leczniczej uregulowane zostało w ustawie z dnia 15 kwietnia 2011 roku o działalności leczniczej („ustawa”). Zgodnie z art. 3 ust. 1 działalność lecznicza polega na udzielaniu świadczeń zdrowotnych. Z kolei przedmiotowe świadczenia zdrowotne zostało zdefiniowane przez ustawę jako działania służące zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia oraz inne działania medyczne wynikające z procesu leczenia lub przepisów odrębnych regulujących zasady ich wykonywania.Równocześnie ustawa wprost wyróżnia 2 różnego rodzaju świadczenia zdrowotne, tj.:

  • Świadczenie szpitalne polegające na wykonywanych całą dobę kompleksowych świadczeniach zdrowotnych polegających na diagnozowaniu, leczeniu, pielęgnacji i rehabilitacji, które nie mogą być realizowane w ramach innych stacjonarnych i całodobowych świadczeń zdrowotnych lub ambulatoryjnych świadczeń zdrowotnych; świadczeniami szpitalnymi są także świadczenia udzielane z zamiarem zakończenia ich udzielania w okresie nieprzekraczającym 24 godzin;
  • stacjonarne i całodobowe świadczenie zdrowotne inne niż świadczenie szpitalne - świadczenia opiekuńcze, pielęgnacyjne, paliatywne, hospicyjne, świadczenia z zakresu opieki długoterminowej, rehabilitacji leczniczej, leczenia uzależnień, psychiatrycznej opieki zdrowotnej oraz lecznictwa uzdrowiskowego, udzielane pacjentom, których stan zdrowia wymaga udzielania całodobowych lub całodziennych świadczeń zdrowotnych w odpowiednio urządzonych, stałych pomieszczeniach.

Równocześnie wskazać trzeba, że jak podnosi wiele głosów w doktrynie definicja ustawowa jest niejasna i wywołuje wiele trudności interpretacyjnych. Przykładowo jak wskazuje F. Grzegorczyk (Ustawa o działalności leczniczej. Komentarz, Lexis Nexis 2013) generalnie przyjmuje się, że świadczenie zdrowotne polega na podejmowaniu działań użytecznych dla pacjenta i służących jego zdrowiu, tj. osiągnięciu lub utrzymaniu stanu zupełnej pomyślności fizycznej, umysłowej i społecznej. Nie wydaje się, by brzmienie definicji świadczenia zdrowotnego na gruncie ustawy o działalności leczniczej, bazujące przecież na dotychczasowych doświadczeniach legislacyjnych, wprowadzało nową jakość prawną i pozwalało na rozstrzygnięcie istniejących dotychczas i nadal aktualnych problemów interpretacyjnych.Wskazać też trzeba, że zgodnie z art. 3 ust. 2 ustawy o działalności leczniczej, działalność ta może polegać również na: i) promocji zdrowia; ii) realizacji zadań dydaktycznych i badawczych w powiązaniu z udzielaniem świadczeń zdrowotnych i promocją zdrowia, w tym wdrażaniem nowych technologii medycznych oraz metod leczenia.Jak wskazuje się w doktrynie działalność wskazana w art. 3 ust. 2 stanowi działalność leczniczą, o ile jest prowadzona przez dany podmiot obok podstawowej, opisanej wyżej działalności.

Działalność lecznicza - działalność regulowana

Równocześnie wskazać trzeba, że działalność lecznicza jest tzw. działalnością regulowaną, co oznacza że jej wykonywanie jest możliwe jedynie po spełnieniu odpowiednich wymagań określonych w przepisach prawa oraz uzyskania wpisu do odpowiedniego rejestru.Wymagania te to:

  • posiadanie odpowiednich pomieszczeń oraz urządzeń szczegółowo określonych w Rozporządzeniu Ministra Zdrowia z dnia 26 marca 2019 r. w sprawie szczegółowych wymagań, jakie powinny odpowiadać pomieszczenia i urządzenia podmiotu wykonującego działalność leczniczą;
  • używanie wyrobów medycznych, które spełniają wymagania określone w ustawie z dnia 20 maja 2010 r. o wyrobach medycznych;
  • aby świadczenia zdrowotne były świadczone wyłącznie przez osoby, które wykonują zawód medyczny i spełniają wymagania zdrowotne;
  • posiadanie przez spółkę ubezpieczenia OC obejmującego szkody wynikające z udzielania albo niezgodnego z prawem nieudzielania świadczeń zdrowotnych.

Co zatem z totalną biologią, refleksologią czy masażem?

W związku z powyższym, w kontekście następujących typów działalności:

  • totalnej biologii;
  • refleksologii;
  • masażu wykonywanego przez osoby niebędące fizjoterapeutami oraz nieposiadające oficjalnego wykształcenia kierunkowego;

wskazać trzeba, że koniecznym jest zweryfikowanie, czy działalność taka jest i) użyteczna dla pacjenta; ii) służy jego zdrowiu, lub czy spełnia przesłanki do zakwalifikowania jej jako działalność lecznicza na podstawie art. 3 ust. 2 ustawy.Równocześnie, tytułem wstępu wskazać trzeba, że ze względu na specyfikę dwóch pierwszych z ww. typów działalności, mogą być one różnie oceniane przez poszczególne środowiska, dlatego też przyjęto założenie, że w przypadku ich oceny należy oprzeć się o dorobek naukowy oraz potwierdzoną skuteczność.

Totalna biologia a prawo

Totalna biologia to dział paranauki (paramedycyny, medycyny niekonwencjonalnej) zakładający, że wszelkie choroby natury fizycznej (wliczając w to również obrażenia fizyczne takie jak złamania kości) wynikają z kondycji psychicznej związanej z konfliktami emocjonalnymi oraz samymi emocjami, przede wszystkim strachem.Przedstawiciele tego nurtu twierdzą m. in., że program przechowywany w mózgu dotyczy nie tylko nas, ale również czterech pokoleń klanu rodzinnego wstecz. Schorzenia związane są z emocjonalnym urazem przodków, które odnawiają się zgodnie z cyklami czasu, pamięcią biologiczną komórek, historią rodziny. Równocześnie jak wskazuje się na różnego rodzaju stronach internetowych totalna biologia pozwala na wyleczenie takich schorzeń jak m. in. nowotwory oraz depresja.Podkreślić trzeba, że twórca teorii nowej medycyny, z której wywodzi się totalna biologia, Ryke Geerd Hamer ze względu na głoszone tezy został pozbawiony prawa wykonywania zawodu lekarza, jak również skazany na kary pozbawienia wolności za praktykowanie bez uprawnień lekarskich, oszustwo i współudział w prowadzeniu nielegalnej placówki medycznej. Z kolei przed sądem w Hiszpanii toczyło się przeciwko niemu postępowanie o przyczynienie się do śmierci pacjentów, którzy mogli zostać uratowani poprzez przekonanie ich, że procedury medyczne takie jak chemioterapia, radioterapia oraz stosowanie morfiny są sposobem na zabijanie ludzi przez żydowską organizację spiskową.Z kolei na jednej ze stron dotyczących totalnej biologii przeczytać można, że: Sama choroba tak naprawdę nie jest problemem. Prawdziwym problemem jest to, co się dzieje pod spodem. Choroba jest tylko czubkiem góry lodowej. Pod taflą wody znajdziemy całą masę przekonań, lęków, fobii, obaw, niezałatwionych spraw, niezamkniętych relacji z przeszłości. Gdyby czteroletni chłopak dostawał miłość od mamy, to jako dorosły, dajmy na to, 32-letni człowiek, nie przejmowałby się tak bardzo utratą pracy.[1]Równocześnie wskazać trzeba, że na dzień dzisiejszy nie istnieją żadne badania naukowe potwierdzające prawdziwość wyznawców opisanej wyżej teorii, jak również skuteczności terapii prowadzonych na jej podstawie.Mając powyższe na uwadze, wskazać trzeba, że z punktu widzenia prawa na dzień dzisiejszy wykonywanie działalności polegającej na czynnościach paraleczniczych w oparciu o totalną biologię nie może zostać uznane za podejmowanie się świadczenia zdrowotnego. Nie jest możliwym bowiem udowodnienie, czy chociaż uprawdopodobnienie, że działania takie są użyteczne dla pacjenta, jak również służą jego zdrowiu (w wielu przypadkach mogą nawet doprowadzić do pogorszenia jego stanu ze względu na zrezygnowanie z konwencjonalnych terapii o udowodnionej naukowo skuteczności).Na marginesie wskazać trzeba, że podejmowanie działań z zakresu totalnej biologii w ramach placówki medycznej może spotkać się z negatywną reakcją organów kontrolnych ze względu na jej sprzeczność z podstawowymi, udowodnionymi naukowo zasadami medycyny konwencjonalnej.

Refleksologia a prawo

Refleksologia to kolejny rodzaj pseudonauki (medycyny alternatywnej/paramedycyny) zgodnie z którą uciskanie odopowiednich obszarów ciała na twarzy, stopach lub rękach może doprowadzić do wyleczenie różnego rodzaju stanów chorobowych poprzez wspomaganie masażem procesu „samoleczenia”.Abstrahując od tego, że tak samo jak w przypadku totalnej biologii, brak jest jakichkolwiek naukowych opracowań wskazujących na skuteczność takiej terapii, wskazać trzeba, że w przypadku refleksologii kwestia uznania jej za świadczenie zdrowotne wydaje się być bardziej złożone.Jak wskazano m. in. w interpretacji indywidualnej z dnia 19 lutego 2013 roku (IPPP2/443-1177/12-5/KG), dotyczącej właśnie kwestii refleksologii, zasady wykonywania niektórych zawodów medycznych zostały uregulowane w odrębnych aktach prawnych, np. zawód lekarza, dentysty, pielęgniarki, położnej, ratownika medycznego, farmaceuty, felczera, diagnosty laboratoryjnego. Poza wymienionymi istnieje jeszcze spora grupa innych zawodów medycznych, dla których jednak nie zostały określone zasady wykonywania w odrębnych przepisach. Należy zatem przyjąć, iż pojęcie "osoba wykonująca zawód medyczny" obejmuje osoby wykonujące zawody, których status jest określony ustawowo, jak i zawody, które nie mają na gruncie obowiązującego prawa takiego uregulowania. Pojęcie "wykonywanie zawodu medycznego" należy odnieść do osób, które fachowo, stale i w celach zarobkowych zajmują się wykonywaniem zajęcia mającego związek z medycyną i które mają odpowiednie kwalifikacje. Przez kwalifikacje należy rozumieć zasób wiedzy i umiejętności wymaganych do udzielania świadczeń zdrowotnych.W tym kontekście odnieść należy się do rozporządzenia ministra zdrowia z dnia 13 czerwca 2017 r. w sprawie specjalizacji w dziedzinach mających zastosowanie w ochronie zdrowia, które określa 15 dziedzin, w ramach których uzyskać można tytuł specjalisty. W katalogu tym nie ma refleksologii, czy też dziedziny zbliżonej lub szerszej, do której zakwalifikowana mogłaby być refleksologia.Podsumowując wskazać trzeba, że w przypadku, gdy refleksologia:

  • jest wykonywana przez osobę wykonującą zawód medyczny, na przykład fizjoterapeutę, powinna zostać uznana za świadczenie zdrowotne;
  • jest wykonywana przez osobę nieposiadającą odpowiedniego wykształcenia, a co za tym nie wykonującą zawodu medycznego, powinna zostać uznana za czynność nie należącą do kategorii świadczeń zdrowotnych.

Masaż wykonywany przez osoby nieposiadające odpowiednich uprawnień wynikających z przepisów prawa

Jak zostało wskazane w art. 2 ust. 1 pkt 10 ustawy świadczenie zdrowotne to działania służące zachowaniu, ratowaniu, przywracaniu lub poprawie zdrowia oraz inne działania medyczne wynikające z procesu leczenia lub przepisów odrębnych regulujących zasady ich wykonywania. Z kolei zgodnie z art. 2 ust. 1 pkt 2 za osobę wykonującą zawód medyczny uznaje się osobę uprawnioną na podstawie odrębnych przepisów do udzielania świadczeń zdrowotnych oraz osobę legitymującą się nabyciem fachowych kwalifikacji do udzielania świadczeń zdrowotnych w określonym zakresie lub w określonej dziedzinie medycyny.W związku z tym, aby można było mówić, że dana działalność stanowi świadczenie zdrowotne muszą zajść dwie przesłanki, tj.:

  • przesłanka przedmiotowa, która zostaje spełniona jeśli działanie wypełnia definicję określoną w przywołanym wyżej art. 2 ust. 1 pkt 10 ustawy;
  • przesłanka podmiotowa, która zostaje spełniona jeśli działanie jest podejmowane przez osobę posiadającą odpowiednie kwalifikacje.

Co za tym idzie nie jest możliwym uznanie, że masaż wykonywany przez osobę nie posiadającą kwalifikowanego wykształcenia (ukończenie odpowiednich kursów uprawniających do posługiwania się tytułem technika masażysty lub uzyskanie tytułu fizjoterapeuty) stanowi świadczenie zdrowotne.Masz pytania? Napisz do nas: biuro@lawmore.pl[1] https://totalnabiologia.com.pl/totalna-biologia-czym-sie-je/

psycholog|influencer
Własność Intelektualna i Prace B+R

Znak towarowy dla psychologa

Ostatnio zgłosiła się do mnie pani psycholog zakładająca swój własny gabinet. Wymyśliła ona oryginalną nazwę dla swojej działalności i nie chciała, aby ktoś inny, szczególnie z innego miasta albo działający w Internecie, „zainspirował” się jej oznaczeniem i zaczął posługiwać się podobnym. Podczas konsultacji prawnej porozmawiałyśmy chwilę o znakach towarowych i jak się okazało, nie jest to powszechna wiedza w tej branży. Co zainspirowało mnie do napisania tego artykułu.

ZNAK TOWAROWY TO NIE TYLKO LOGO

Bodajże najszerzej spotykaną nieścisłością dotyczącą znaków towarowych jest przekonanie (i to nie tylko wśród psychologów), że jako znaki rejestruje się tylko logo lub logotypy. Otóż nie. Znakiem towarowym może być każde oznaczenie umożliwiające odróżnienie naszych towarów lub usług od towarów lub usług innego podmiotu. Wynika z tego naprawdę duża dowolność obiektów, które możemy zgłosić do rejestracji. Znakiem towarowym może być więc w szczególności:

  1. wyraz, włącznie z nazwiskiem,
  2. rysunek,
  3. litera,
  4. cyfra,
  5. kolor,
  6. forma przestrzenna, w tym kształt towaru lub opakowania,
  7. dźwięk,
  8. zapach,
  9. czy nawet aranżacja wnętrza.

Jak widać, możemy więc ubiegać się o rejestrację znaku słownego, słowno-graficznego, graficznego itd.Jaką formę znaku do rejestracji wybrać? Zleży to od tego, co chcemy taką rejestracją osiągnąć. Jeżeli oryginalność naszego oznaczenia leży przede wszystkim w warstwie graficznej, lepiej będzie oczywiście ubiegać się o znak graficzny lub słowno-graficzny. Jeżeli zaś zależy nam na ochronie słowa albo przewidujemy rebranding, wówczas lepiej zarejestrować słowny znak towarowy. Słowne znaki lepiej też działają chociażby w sytuacji, gdy ktoś rejestruje identyczną lub podobną domenę internetową.

JAKIE KLASY WYBRAĆ

Oczywiście rejestracja znaku nie polega na tym, że od momentu uzyskania pozytywnej decyzji właściwego urzędu, dane słowo powszechnie należy tylko do nas, niezależnie od kontekstu jego użycia. Mianowicie znaki towarowe rejestrowane są dla konkretnych towarów i usług. Temu też służy klasyfikacja nicejska. Klasyfikacja nicejska to 45 klas, do których przydzielone są właśnie różne towary i usług. Przykładowo w klasie 25 znajdziemy odzież, obuwie czy nakrycia głowy, a w klasie 9 płyty winylowe czy oprogramowanie.Jakie klasy będą więc dobre dla psychologa lub psychoterapeuty i jego usług? Zależy to od zakresu realizowanej przez niego/nią działalności. Główną klasą powinna być klasa 44, która dotyczy usług w zakresie zdrowia psychicznego i w której znajdziemy m.in. psychoterapię, konsultacje psychologiczne, przygotowywanie profili psychologicznych i wiele, wiele innych. Inne klasy, które mogą być tutaj interesujące, to przykładowo:

Klasa 35: psychotechnika: dobór personelu za pomocą metod psychologicznych, doradztwo w zakresie zarządzania personalnego doradztwo w zakresie rozwoju osobistego, promocja sprzedaży, doradztwo w dziedzinie strategii komunikacyjnych public relations;

Klasa 41: kształcenie praktyczne, nauczanie, kluby zdrowia, organizowanie i prowadzenie forów edukacyjnych z udziałem osób, organizowanie i prowadzenie konferencji; publikowanie on-line elektronicznych książek i czasopism; tworzenie [opracowywanie] podcastów.

Klasa 5: suplementy diety i preparaty dietetyczne, farmaceutyki i naturalne środki lecznicze;

Klasa 10: urządzenia i przyrządy do fizjoterapii, aparaty i instrumenty medyczne, odzież, nakrycia głowy i obuwie, aparaty i podpory do celów medycznych, maski terapeutyczne na twarz.

Pamiętajmy, aby na wybór klas patrzeć perspektywicznie. W momencie, kiedy nasz znak towarowy zostanie zarejestrowany, nie będziemy mogli już do niego „dorejestrowywać” klas. Jeżeli więc myślimy, aby za rok albo dwa rozszerzyć naszą działalność o inne usługi lub towary, to powinniśmy uwzględnić to już w momencie zgłaszania znaku. Jeżeli zaś przyjmiemy strategię, że będziemy rejestrować znak w kolejnych klasach za owy rok albo dwa, to może być już jednak na to za późno. Otóż jeżeli w tym czasie urząd na danym terytorium zarejestruje identyczny lub podobny znak towarowy do naszego (albo przyjmie do rejestracji) może to być podstawą do złożenia skutecznego sprzeciwu wobec rejestracji naszego znaku. Osobiście wychodzę z założenia, że lepiej zarejestrować za dużo klas niż za mało.

NA CO UWAŻAĆ

Przede wszystkim na to, aby znak nie był opisowy. Prawo własności przemysłowej wyłącza rejestrację znaku w wielu przypadkach, ale z mojej perspektywy najbardziej zaskakujące dla klientów są przypadki, kiedy oświadczam, że znaku nie da się zarejestrować, ponieważ:

  1. składa się wyłącznie z elementów mogących służyć w obrocie do wskazania, w szczególności rodzaju towaru, jego pochodzenia, jakości, ilości, wartości, przeznaczenia, sposobu wytwarzania, składu, funkcji lub przydatności;
  2. składa się wyłącznie z elementów, które weszły do języka potocznego lub są zwyczajowo używane w uczciwych i utrwalonych praktykach handlowych;
  3. nie nadaje się do odróżniania w obrocie towarów, dla których zostało zgłoszone.

Przykład? ‘PsychoDietetyka’.

Otóż jakiś czas temu próbowano zarejestrować znak ‘PsychoDietetyka’ (dla usług z klas 35, 38, 39, 41, 42, 43 i 44), jednak zarówno urząd, jak i sąd, stwierdził, że takie oznaczenie nie posiada dostatecznych znamion odróżniających. Wyrażenie to jest neologizmem powstałym z połączenia członu "psycho" i "dietetyka". Obydwa te człony tworzące wyraz ‘PsychoDietetyka’ należą do słownictwa miarodajnego języka, zaś ich połączenie nie stanowi odstępstwa od zasad słowotwórstwa tego języka i nie jest nietypowe dla jego struktury. Nie jest to zestawienie oryginalne pod względem gramatycznym i w konsekwencji znaczenie połączonych ze sobą elementów pozostaje czytelne dla przeciętnego odbiorcy. Mimo, że określenie to nie występuje w słownikach, nie jest określeniem fantazyjnym i wskazuje na połączenie czynników psychologicznych z zasadami odżywiania.

Być może takie ograniczanie dowolności w rejestracji znaków będzie się wydawać dla niektórych osób jako ‘bezsensowne’, jednak właśnie za takimi obostrzeniami kryje się głębszy sens – po prostu niektóre oznaczenia nie mogą być przedmiotem prawa wyłącznego, gdyż prowadziłoby to do znacznych utrudnień obrocie gospodarczym, poprzez zmonopolizowanie określenia używanego w utrwalonych praktykach handlowych przez innych uczestników obrotu.

Masz pytania? Napisz do mnie: aleksandra.maciejewicz@lawmore.pl

InStreamly_zalozyciele|InStreamly_zalozyciele-300x300|InStreamly_zalozyciele-300x300
News
Startupy

Lawmore doradcą Instreamly - inwestycja PKO VC i dwóch zagranicznych VC ( Supernode Global i Colopl Next)

Warszawski startup inStreamly pozyskał 4,8 mln zł od PKO VC i dwóch zagranicznych funduszy Supernode Global i Colopl Next. Prawnicy naszej kancelarii po raz kolejny doradzali spółce przy rundzie inwestycyjnej. Tym razem runda opierała się na wykorzystaniu instrumentu obligacji zamiennych, czyli pożyczki, która przekonwertuje się na udziały przy następnej rundzie inwestycyjnej.Przed rokiem spółka pozyskała finansowanie od polskiego funduszu VC - SMOK Ventures.InStreamly to startup, który łączy microinfluencerów z markami w świecie streamingu i automatyzuje pozycjonowanie marki w streamie. Finansowanie przeznaczone zostanie przede wszystkim na umocnienie pozycji w Niemczech, Francji, Skandynawii i Włoszech oraz ekspansji na kolejne rynki europejskie.Sprawdź również:obsługa prawna startupów

czeczot
News
Startupy

Lawmore doradcą Biblia Audio Superprodukcja - inwestycja 6 mln zł od inwestorów prywatnych

Tworzona przez znanego polskiego aktora, producenta i reżysera Krzysztofa Czeczota, Biblia Audio Superprodukcja pozyskała inwestycję 6 mln zł od inwestorów prywatnych.Biblia Audio to jedyne takie w skali światowej ekumeniczne słuchowisko biblijne. W ponad stugodzinnej produkcji udział wzięło niemal 500 artystów, m.in. Janusz Gajos, Krystyna Janda, Jerzy Trela czy Małgorzata Kożuchowska. W nagraniach udział wzięło także 10 tysięcy statystów. W produkcji amerykańskiej udział weźmie 130 aktorów z Hollywood, w tym bardzo znane nazwisko nagrodzone Oscarem. Do obsady dołączy także 100 Amerykanów, po dwie osoby z każdego stanu USA. Anglojęzyczna wersja Biblii Audio realizowana będzie w technologii dźwięku 3D.Prawnicy naszej kancelarii odpowiedzialni byli za przygotowanie pełnej dokumentacji inwestycyjnej i negocjowanie warunków transakcji w imieniu spółki.

Thank you! Your submission has been received!
Oops! Something went wrong while submitting the form.
|

LAWMORE A LEADER OF VC TRANSACTIONS IN THE CEE REGION – THE PITCHBOOK RANK

LAWMORE REPRESENTS STEPAPP – AN INVESTMENT BY SMOK VC

LAWMORE AN ADVISOR OF CODEALLY – AN INVESTMENT BY SUNFISH PARTNERS

LAWMORE A LEGAL PARTNER OF ORLEN SKYLIGHT ACCELERATOR

LAWMORE an advisor of SWAPP – an investment by SPEEDUP GROUP

Cookie Q&A

||

LAWMORE an advisor of Instreamly – an investment by PKO VC and two foreign VC funds (Supernode Global and Colopl Next)

LAWMORE an advisor of the Audio Bible Superproduction – an investment of PLN 6 million from private investors

LAWMORE’S Honorary patronage of the report Top Disruptors in Healthcare

LAWMORE an advisor of 4Nature System – an investment by Simpact VC

LAWMORE an advisor of Consumer Intelligence – an investment by KnowledgeHub

|

I Love Marketing & Business

PFR

A new online course in collaboration with PFR – funding from VC

LAWMORE an advisor of TALKIE.AI – an investment by Movens VC and LT Capital

LAWMORE an advisor of ADDICTIONS.AI – a co-investment of private investors

Legal support for startups

A program at Radio Kampus

LAWMORE an advisor of InStreamly – SMOK Ventures investment

LAWMORE an advisor of InStreamly – SMOK Ventures investment

intelilex|

LAWMORE in collaboration with inteliLex – AI for lawyers

Our Law Firm joined an action of the Ombudsman for SMEs – RatujBinzes

LAWMORE the legal partner of Hack the crisis

LAWMORE an advisor of Gymsteer – Pracuj Ventures investment

LAWMORE as an advisor of Daily

LAWMORE as an advisor of Daily in the acquisition by Finnish Wolt

LAWMORE REPRESENTS WANDLEE

LAWMORE REPRESENTS WANDLEE – INVESTMENT BY PRACUJ VENTURES

Skontaktuj się z nami

Biuro:
BROWARY WARSZAWSKIE
ul. Krochmalna 54 lokal 78 (piętro 6)
00-864 Warszawa

Bądź na bieżąco ze zmianami w prawie

Zapisz się do naszego newslettera

Dziękujemy!
Rejestracja przebiegła pomyślnie.
Ups...twój mail nie może być wysłany!