E-commerce w Polsce od kilku lat rozwija się bardzo dynamicznie. Z racji tego, że nasza uwaga skupia się głównie na rynku mody i designu, widzimy to bardzo wyraźnie. Na rynku pojawiają się coraz ciekawsze propozycje dla sprzedawców on-line, zarówno w ramach multibrandowych platform jak Showroom i Mustache, czy też rozwiązań dedykowanych sklepów, jak Shopper.pl, istore.pl.
Mimo wszystko, coraz więcej sprzedawców decyduje się jednak na uruchomienie własnego sklepu. Pomimo oczywistej wygody w korzystaniu z gotowej infrastruktury platformy multibrandowej, wolą sami realizować cały proces i nie ponosić kosztów prowizji, a przede wszystkim zachować pełną kontrolę nad całością procesu. Jednocześnie wzrasta przy tym ryzyko popełnienia (brzemiennych czasami w skutkach) błędów.
Wybraliśmy subiektywnie siedem z tych „grzechów”.
Kopiuj-wklej
Brak regulaminu, szczątkowy regulamin lub zrobiony metodą kopiuj – wklej. Z naszej obserwacji wynika, że większość sklepów ma niedopracowane regulaminy, które zawierają klauzule niedozwolone lub braki informacyjne. Wiele z nich jest ewidentnie kopiowanych ze sklepu do sklepu lub z gotowych wzorców, w efekcie czego mnożą się błędy. Możemy narzekać na przepisy i UOKIK, ale prowadząc sklep należy się do nich dostosować, ponieważ większość z tych przepisów ma mimo wszystko sens. Dobry regulamin chroni nie tylko klienta sklepu, ale również jego właściciela. Przykładem jest obowiązek zamieszczenia informacji o możliwości zwrotu towaru w terminie 10 dni – jej brak skutkuje wydłużeniem tego terminu do 3 miesięcy.
Wybór platformy/oprogramowania sklepu
Znamy sporo sklepów które zostały uruchomione na zagranicznych platformach. Pół biedy, gdy są one zarejestrowane (nie wiem, czy takie słówko pasuje?) w kraju Unii Europejskiej i oferują polską wersję językową sklepu, bowiem prawdziwe problemy zaczynają się dopiero w przypadku platform pozaeuropejskich np. amerykańskich. Jakie to problemy ?
- Przede wszystkim brak polskiej wersji sklepu – w ustawie z dnia 27 lipca 2002r. o szczególnych warunkach sprzedaży konsumenckiej oraz o zmianie kodeksu cywilnego wskazuje się, że konsument musi mieć dostęp do wszelkich informacji w języku polskim, zarówno do regulaminu, jak i opisów oferowanych produktów. Przedsiębiorca, który nie zastosuje się do obowiązku stosowania języka polskiego w obrocie dokonywanym na terytorium Polski z udziałem konsumentów może zostać ukarany grzywną do 5 tys. zł.
- Powierzenie przetwarzania danych osobowych poza Unię Europejską – dość problematyczne zagadnienie. Zacznijmy od tego, że GIODO podczas kontroli może zażądać od nas dostępu do serwerowni i tak naprawdę tutaj zaczyna się problem. Pół biedy, jeśli serwerownia jest umieszczona w krajach UE, bo w każdym państwie członkowskim jest odpowiednim naszego GIODO, który może poprosić tamtejszego inspektora o przeprowadzenie kontroli. Co jednak w sytuacji, gdy serwer stoi w USA albo Kanadzie? Co z pisemną umową o powierzeniu przetwarzania danych osobowych z firmą hostingową z USA czy Państw Azji? Na terenie Unii Europejskiej o taką umowę łatwiej, gdyż należy powołać się na odpowiednie artykuły dyrektywy 95/46 WE w sprawie ochrony osób fizycznych w zakresie przetwarzania danych osobowych i swobodnego przepływu tych danych.
- Brak możliwości dostosowania platformy do wymogów polskiego prawa, np.: wymóg akceptacji regulaminu przez konsumenta przy składaniu zamówienia nie zawsze będzie możliwy do spełnienia, bowiem zagraniczne platformy rzadko przewidują taką możliwość
Wydaje nam się, że w większości przypadków o wiele więcej będzie kosztować dostosowanie takiej platformy do potrzeb właściciela e-sklepu i wymogów polskiego prawa niż po prostu jej zmiana. Skutkiem prowizorycznych rozwiązań dostosowawczych może być niestety zmniejszenie atrakcyjności samego sklepu dla klientów.
Brak rejestracji zbioru danych osobowych
W Polityce Prywatności lub w Regulaminie właściciele sklepów umieszczają radośnie skopiowane zapisy o zbieraniu danych osobowych w celu ich przetwarzania, prawie do modyfikacji i usunięcia, włącznie z powołaniem się na odpowiednie przepisy, ale… nie rejestrują zbioru danych osobowych. Od czasu uruchomienia platformy e-GIODO łatwo sprawdzić, kto i jakie zbiory zarejestrował. Wyszukiwać można po nazwie, NIPie, REGONie. Brak rejestracji jest nagminny, wręcz mamy wrażenia ze większość sklepów jej nie dokonała, a nie warto, zdecydowanie. Brak wymaganej prawem dokumentacji oraz przetwarzanie danych osobowych niezgodnie z Ustawą o ochronie danych osobowych może narazić właścicieli firm na odpowiedzialność cywilnoprawną oraz karną (grzywna 10-50 tys. zł dla osoby fizycznej oraz od 50-200 tys. zł dla osoby prawnej). Przy czym, uspokajamy! Wiemy, że mało jest informacji na ten temat w internecie, dlatego jasno zaznaczamy: najwyższe kary, czyli 50tys. i 200tys. mogą zostać nałożone dopiero po kilkukrotnym nałożeniu grzywny, aczkolwiek zanim do tego dojdzie przedsiębiorca będzie miał możliwość dostosowania się do wytycznych GIODO, co pozwoli mu uniknąć ew. sankcji. Dokładnie mówią o tym przepisy Ustawy z dnia 17 czerwca 1966 r. o postępowaniu egzekucyjnym w administracji (zwróćcie szczególną uwagę na art.121).
Jedno źródło ruchu
„Skąd mam klientów?” Paradoksalnie, wielu właścicieli sklepów nie analizuje tego problemu w ogóle. Z kolei ci, którzy analizują, nie widzą żadnego problemu w tym, że większość ich klientów pochodzi tylko z jednego źródła, np. z facebook’a. Stanowi to bardzo poważny błąd, gdyż poleganie na jednym źródle ruchu naraża sklep na wahania popytu, nagłe spadki sprzedaży. Wspomniany facebook nie jeden raz zmieniał swoja politykę czy algorytmy decydujące o tym co, jak często i kiedy pojawia się na „wall’ach” użytkowników, a to przecież bardzo przekłada się na ilość wejść na fanpage sklepu.
Samych źródeł ruchu może być wiele – wejścia bezpośrednie (coraz trudniejsze do uzyskania szczególnie dla nowych sklepów), wejścia z wyszukiwarek (szczególnie Google), wejścia z reklam kontekstowych (takich jak AdWords), Social Media, porównywarki cenowe, serwisy partnerskie, platformy handlowe i inne. Każde z tych źródeł ma swoją wartość, często inna konwersję (o tym poniżej) i inny koszt pozyskania ruchu. Wszystkie źródła należy analizować i nie ignorować żadnego z nich. Oczywistym jest, że niektóre będą miały większe znaczenie niż inne, ale to zawsze może zmienić się w czasie. Na rynku jest sporo narzędzi, które pozwalają analizować ruch praktycznie za darmo, a przy tym są dość łatwe w użyciu, jak choćby Google Analytics.
Ignorowanie prawa
Regulamin nie jest jedynym miejscem w serwisie, w którym mamy styczność z prawem. Polityka prywatności, polityka cookies i informacja o ich stosowaniu, różne klauzule, które klient akceptuje przy rejestracji lub zamówieniu także znajdują się w tym obszarze. Skupmy się na newsletterze i zgodzie na jego otrzymywanie, bo właśnie w związku z tym dostajemy od Was najwięcej pytań.
Przedsiębiorcy chcący wysyłać konsumentom informacje handlowe MUSZĄ uzyskać zgodę danej osoby na ich otrzymanie. Brak takiej zgody przed przesłaniem wiadomości stanowi naruszenie prawa i może być postawą wystąpienia przez ich adresata z roszczeniami cywilnoprawnymi wobec nadawcy. Ponadto, przesyłanie niezamówionej informacji handlowej stanowi czyn nieuczciwej konkurencji. Jak zatem uzyskać zgodę? Przedsiębiorca może poprosić klienta o jej wyrażenie np. w trakcie korzystania przez niego ze strony internetowej przedsiębiorcy lub przy okazji zawierania umowy sprzedaży lub o świadczenie usług. Należy pamiętać, że konsument ma możliwość, a nie obowiązek udzielenia zgody, która dla swojej ważności musi zostać wyrażona w sposób wyraźny a nie dorozumiany. Zakazane jest domniemywanie zgody konsumenta z oświadczeń woli o innej treści, przykładowo: fakt, iż konsument rejestruje się na danej stronie internetowej, nie jest wystarczający do uznania, że akceptuje otrzymywanie informacji handlowej od właściciela strony. Inaczej będzie, jeżeli podczas rejestracji konsument udzielił takiej zgody w postaci odrębnego, wyraźnego oświadczenia.
Ignorowanie poziomu konwersji
Konwersja to klucz do wielkości sprzedaży. Ale wielu właścicieli małych sklepów nie wie nawet co ono oznacza. To w uproszczeniu proporcja pomiędzy wielkością całego ruchu w sklepie, liczonego na przykład wizytami a ilością transakcji. Jej średnia wysokość w polskich sklepach zwykle znajduje się gdzieś pomiędzy 1% a 3%, ale są branże gdzie może być znacząco inna. Oznacza to że na 100 wizyt w naszym sklepie od jednej do trzech zakończy się transakcją. Wartość konwersji może bardzo się różnić pomiędzy źródłami ruchu, i dopiero informacja o wielkości konwersji z danego źródła pozwala w pełni ocenić nam jego wartość. Na przykład źródło stosunkowo drogie, za ruch z którego musimy płacić może okazać się bardzo wartościowe i opłacalne właśnie ze względu na wysoką konwersję – czyli „jakość” klienta z tego źródła. W analizie konwersji znów przychodzi z pomocą m.in. Google Analytics.
Użyteczność sklepu
Usability, UX – magiczne słowa e-commerce. Nie musimy wnikać specjalnie głęboko w meandry użyteczności – wystarczy jedynie trochę zdrowego rozsądku. Wspomniana wyżej konwersja, w olbrzymim stopniu zależy właśnie od tego jak wygodnie po naszym sklepie klient się porusza, czyli czy nie wpada w ślepe uliczki, czy rzeczywiście trafia na produkty, których aktualnie poszukuje lub które mogą go zainteresować szybko i w intuicyjny sposób.
Wiele małych sklepów cierpi przez nawyki swoich właścicieli ukształtowane m.in. na Allegro czy przy prowadzeniu bloga. Różne ozdobniki, niespójność nawigacji w sklepie, brak praktycznych dróg powrotu do węzłowych stron, a przede wszystkim zabałaganiona ścieżka transakcyjna (czyli wszystko to, co dzieje się od chwili kiedy klient włoży towar do koszyka do chwili kiedy zakończy transakcje) powodują, że strona staje się nieczytelna, a klient poirytowany i rezygnuje z zakupów.
Czy potrzebny jest do tego specjalista ? Niekoniecznie. Większość sklepów aktualnie powstaje głównie na platformach e-commerce takich jak shopper, istore czy rozwiązaniach typu magento lub sote. Każda z tych platform ma przyzwoite usability i wystarczy tylko tego nie popsuć. Sklep to nie blog, karta produktu to nie choinka, a droga od koszyka do kasy i zamknięcia transakcji to nie miejsce, żeby odwracać uwagę klienta i zaskakiwać go zwrotami akcji.
Oczywiście przy większej skali działalności warto sięgnąć po pomoc specjalistów. Szczególnie, że czasami poprawienie kilku podstawowych błędów pozwala podnieść konwersję nawet o jeden punkt procentowy. Mało ? Dla wielu sklepów będzie to dwukrotny wzrost sprzedaży.

AUTORZY : Paula Pul i Michał Kulka
Więcej o e-commerce:
Co warto wiedzieć o kasie fiskalnej ?
Jak zarejestrować zbiór danych osobowych ?
Czy muszę rejestrować zbiór danych osobowych w GIODO?
Kilka słów o aspektach prawnych prowadzenia e-sklepu
Klauzule niedozwolone w regulaminach sklepów internetowych [część I]
Klauzule niedozwolone w regulaminach sklepów internetowych [część II]