Własność Intelektualna i Prace B+R
Aleksandra Maciejewicz
Aleksandra Maciejewicz
14 października 2013

Kto ma prawo do zapachu ?

Czy wielbiciele Patricka Süskinda (bądź uroków Bena Whishawa) domyślają się już, czego dotyczyć będzie niniejszy tekst?

O charakterystycznym zapachu, który momentalnie kojarzy się z daną marką perfum, decyduje mieszanina olejków i środków wzmacniających, zwana też kompozycją zapachową. Ze względu na fakt, iż kompozycja ta stanowi niejako esencję walorów użytkowych danych perfum, jest ona  pilnie chronioną tajemnicą firmową. Jednakże od czasu spopularyzowania dostatecznych metod analitycznych (np. chromatografia gazowa, wysokosprawna chromatografia cieczowa) określenie składu kompozycji zapachowych stało się na tyle proste, iż obecnie mierny handlarz jest w stanie wyprodukować tzw. jus o takim samym albo przynajmniej zbliżonym składzie do oryginalnego.

Z kolei ze względu na fakt, iż OHIM (Urząd ds. Harmonizacji Rynku Wewnętrznego Znaki Towarowe i Wzory) często sprawia problemy z rejestracją zapachu jako znaku towarowego (co trochę dziwi w kontekście tego, iż np. uznał ochronę jako znaku towarowego zapachu świeżo ściętej trawy dla piłek tenisowych przez Vennootschap onder Firma Senta Aromatic Marketing – prawo obecnie wygasło), należy rozważyć, czy aby wonne konsystencje nie stanowią utworu w rozumieniu prawa autorskiego, a co za tym idzie, objęte są ochroną wynikającą z monopolu autorskiego.

W 2004 r. Sąd Apelacyjny w Den Bosch orzekający w sprawie Lâncome przeciwko Kecofa stwierdził, że perfumy Lâncome zasługują na ochronę prawnoautorską m.in. z tej racji, iż są oryginalne i przejawiają piętno osobiste twórcy. Jednakże sąd rozróżnił również sam zapach perfum (corpus mysticum – czyż to nie jest niezwykłe określenie?) od ciekłej, wonnej substancji (corpus mechanicum). Sąd, stwierdziwszy, iż zapach jest zbyt ulotny i zmienny, odmówił objęcia go ochroną prawnoautorską – w przeciwieństwie natomiast do materiału, którą można dostrzec za pomocą wzroku, a substancja jest na tyle konkretna, aby uznać ją za utwór w rozumieniu prawa holenderskiego.

Dla przeciwnika Lâncome, taki wyrok nie był szczególnie dotkliwy, mianowicie sprytna firma Kecofa, zgodnie z sentencją, postanowiła zmienić składniki produktu tak, aby zapach pozostał ten sam.

Jednakże „radość” Kecofa nie trwałą długoSąd Najwyższy, o ile zgodził się z rozróżnieniem zapachu i wonnej substancji, to uznał, że ochronie prawa autorskiego podlega sam zapach i to on jest utworem. Jak to ujął sąd w swym wyroku, nie należy identyfikować samego zapachu z materiałem, który zapach wydaje, zaś sam materiał służy – chociaż niekoniecznie wyłącznie – jako ucieleśnienie utworu, którym jest zapach.

Powyższe to tylko zajawka do wielowątkowego tematu jakim jest ochrona prawna perfum, np. paradoksalnie w „romantycznej” Francji linia orzecznicza kształtuje się w odmiennie niż przedstawiona powyżej – w zasadzie Francuzi nie uważają zapachu za utwór lub odmawiają mu ochrony jako takiemu. Kolejnym wątkiem jest zastrzeżenie kompozycji zapachowej jako znaku towarowego, ochrona prawna wzoru buteleczek czy opakować perfum albo odpowiedzialność karna np. sprzedawcy podróbek. Tematów jest wiele, ja zaś ze swojej strony liczę, iż niedługo będzie nam dane przeczytać wyrok polskiego Sądu Najwyższego, w którym nasi sędziowie będą tak pięknie, wręcz niemal poetycko, pisać o zapachach.

Podziel się

Artykuły

Startupy, niezależnie od ich branży, formy prawnej czy wielkości, od samego początku stają przed koniecznością

Bądź na bieżąco ze zmianami w prawie

Zapisz się do naszego newslettera

facebook twitter linkedin search-icon close-icon